Z łopatą, gumiakiem i MON'em po Śląsku, czyli wnioski i obserwacje z działań przeciw- i popowodziowych 2024

Będzie w sposób skondensowany, bo jest tego dużo, ważne i naraz. Jakby coś trzeba było rozpisać dokładniej, wiadomo gdzie mnie szukać.

Powódź była zdarzeniem:

- gwałtownym, bo sama wysoka woda pojawiła się w około 2 dni od pierwszych prognoz.

- ponadlokalnym, bo oberwały całe miejscowości na obszarze kilku województw.

- lokalnie katastrofalnym, bo w niektórych miejscowościach doszło do rozległych lub znacznych problemów z infrastrukturą

- przewidywalnym, bo zdarzenie na podobną skalę miało miejsce w ‘97, i potem w okolicach 2010

- lokalnie o dużym i długofalowym wpływie, bo usuwanie skutków bezpośrednich trwa nadal w 3 tygodnie od wysokiej wody, a skutki pośrednie i tematy odszkodowań będą się jeszcze wlekły miesiącami.

Jednocześnie, był to pierwszy poważny, wielkoobszarowy test nowego systemu zarządzania kryzysowego, przy którym grzebano w ostatnich latach. Ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Skrócona i uproszczona linia czasowa:

  1. 10-12. 09 Pojawiają się prognozy synoptyczne i ostrzeżenia powodziowe, ale nie powodują aktywacji systemu zarządzania kryzysowego z różnych względów.
  2. 13-14.09 Faktyczne opady powodują realne zagrożenie, samorządy lokalne uruchamiają swoje sztaby kryzysowe.
  3. 14.09 WOT z regionów zagrożonych dostaje wezwanie alarmowe. Woda już przechodzi w wysoką, praca przy umacnianiu wałów itp. od razu wchodzi w tryb alarmowy, ponieważ nie była prowadzona na wystarczającą skalę wcześniej.
  4. 17.09 wprowadzony jest stan klęski żywiołowej na określonym obszarze. Skala zaangażowania wojska zawodowego rośnie.
  5. 15-20.09 fale kulminacyjne przechodzą przez kolejne obszary. Działania ratownicze i przeciwpowodziowe.
  6. 21.09 do nadal – usuwanie bezpośrednich skutków powodzi, operacja „Feniks”, tematy odszkodowań i pomocy dla ofiar powodzi. Festiwal wytykania palcami trwa.

Garść skondensowanych wniosków i obserwacji:

1. Poziom indywidualny, czyli zamieszkanie lub dłuższe przebywanie na terenie Zony (obszaru dotkniętego powodzią i jej skutkami)

  • aktualizacja szczepień. Szczepienie na tężec należy odnawiać co 10 lat, inne podobne też mają okres przydatności. Przy fakapie na ponadlokalną skalę w Zonie będzie problem z higieną i zagrożenie epidemiologiczne.

  • Środki do częstej dezynfekcji, zwłaszcza rąk. Wody powodziowe to niezły syf, tak samo jak i osady nią naniesione czy przedmioty wymagające usunięcia w związku z zalaniem.

  • Butelkowana woda. W wyniku awarii i zalania ujęć niektóre miejscowości były przez kilka dni pozbawione wody nadającej się do czegokolwiek poza spłukiwaniem odchodów (o ile działała kanalizacja).

  • Brak prądu. Telefon należy od razu przełączyć w tryb oszczędzania baterii i powyłączać apki, które nie są bezpośrednio niezbędne. Wifi, bluetooth, tryb dzienny żrą prąd, a nie wiadomo, czy i kiedy będzie okazja się doładować.

  • Komunikacja może paść, w tym różne apki do oznaczanie się jako bezpieczny. W Nysie pozalewało miasto na tyle szeroko, że niektórym BTS’om padło lub skończyło się zasilanie awaryjne. W efekcie sieć komórkowa działała w stopniu wysoce zdegradowanym, oferując jedynie połączenia głosowe kiepskiej jakości i SMS’y. Telefon satelitarny czy Starlink to fajna opcja, ale nie dla każdego i nie wszędzie.

  • Nowy protokół RCS w telefonach z Androidem niekoniecznie radzi sobie z ponowną wysyłką wiadomości tekstowej w razie problemów z siecią. Należy sprawdzić w ustawieniach, czy w razie problemów wiadomość zostanie ponownie wysłana starszym, odporniejszym protokołem SMS.

  • Po wstępnym ustaleniu, że z daną osobą w Zonie wszystko w porządku, należy PRZESTAĆ do niej wydzwaniać z zewnątrz. Najlepiej ustalić jeden punkt kontaktowy, który zajmie się ogarnianiem aktualizacji rodziny i znajomych. Osoba w Zonie może mieć do roboty inne rzeczy, niż tłumaczenie po raz fafnasty, co jest zalane, gdzie jest, i co potrzebuje, lub po prostu może musieć oszczędzać zasilanie telefonu bo nie ma prądu. Jak będzie coś ważnego potrzebne, to na pewno sama się skontaktuje w miarę możliwości.

  • Słuchać się służb, zwłaszcza jak przychodzą w pierwszej fazie kryzysu z uprzejmą radą, że należałoby się ewakuować. Póki nie zostanie wprowadzony stan klęski żywiołowej, nie można nikogo ewakuować pod przymusem. W efekcie nadmiernych optymistów i ludzi wypierających zagrożenie potem trzeba ewakuować znacznie większym nakładem środków i na większym ryzyku, np. śmigłem czy amfibią, bo okno czasowe na ewakuację własnym wózkiem już się zamknęło, ponieważ jakiś most jest pod wodą, czy zniknęło 50 metrów drogi.

  • Ewentualne posiadane narzędzia utrzymywać w dobrym stanie. Tępa piłą łańcuchowa stwarza zagrożenie dla wszystkich w promieniu paru metrów, zwłaszcza kiedy trzeba się spieszyć.

  • Być odpowiednio i sensownie ubezpieczonym na długo przez kryzysem. W dniach poprzedzających falę kulminacyjną nadal dało się kupić polisy od zalania, ale z karencją np. 30 lub więcej dni, czyli nieprzydatne tym razem.

  • W miarę możliwości, nie czekać z włączeniem się do działań kryzysowych. Można zawsze pomóc z workami z piaskiem, wolontariatem przeróżnym, czy choćby robieniem żarcia i picia dla zasuwających z łopatami. ALE robić to z głową i najlepiej w koordynacji, przynajmniej sąsiedzkiej, lepiej z samorządem lokalnym, żeby nie rozpraszać środków.

  • Zdecydowanie unikać „turystyki katastroficznej” w rejon bezpośrednio zagrożony. Nie pomagając, można zaszkodzić, w tym sobie – na przykład kiedy lokalsi poczują się mocno zirytowani robieniem zdjęć ich problemom.

  • Upewnić się, że prywatne środki i narzędzia użyczone lub użyte w działaniach są wyraźnie oznaczone. Zdarzało się pomylenie prywatnych zapór z prywatnych worków z prywatnym piaskiem z „urzędowymi” podczas demontażu.

  • Gotówka. Należy się liczyć z problemami z płatnościami bezgotówkowymi, z przyczyn oczywistych.

  • Zakupy sprzętu należy robić poza sytuacjami kryzysowymi. Kalosze, łopaty wymiotło z rynku po pierwszych alertach (w okolicy 14go), a pusty worek na piasek w okolicy Nysy potrafił kosztować 20PLN, jakoś tak 5-10 razy więcej niż zwykle.

  • Worków z piaskiem nie sypiemy do pełna, zwłaszcza dużych. Zaskakująco mało ludzi to wie. Sypiemy 1/3, maksymalnie połowę, tak, żeby dało się taki worek bez większych problemów przenosić i układać nawet, kiedy nasiąknie.

  • Nie pchaj się do prac, do których nie masz wiedzy. Nie każdy powinien obsługiwać piłę łańcuchową czy siekierę, nawet jeśli wydaje się to proste i łatwe.

  • Odpoczywaj jak się tylko da, bo nikomu się nie przydasz jak się zajedziesz pierwszego dnia. Roboty naprawdę wystarczy dla wszystkich, i będzie ona miała powtarzalny, wysoce fizyczny charakter.

2. Gospodarstwo domowe/rodzina, czyli więcej ludzi na ciebie liczy:

  • Plan samoewakuacji i możliwie wczesna samoewakuacja. Spanie u znajomych w bezpiecznej miejscowości po spokojnym spakowaniu się zdecydowanie bije na głowę spanie w doraźnym punkcie ewakuacyjnym po pakowaniu się po kostki w wodzie i przymusowej ewakuacji na salę gimnastyczną.

  • Plecaki/pakiety ewakuacyjne. Mimo promowania tematu nadal rzadkość, a znacznie by to uprościło ludziom życie w punktach ewakuacji.

  • Plecak rodzinny musi zawierać ulubioną zabawkę dziecka, słodycze, leki uspokajające, zatyczki do uszu, posłanie, mokre chusteczki higieniczne i inne niezbędne rzeczy. W razie ewakuacji warunki będą bardzo spartańskie, w grupie obcych i bardzo nerwowych ludzi, pod presją i w warunkach dużej niepewności co do tego co dalej i co się dzieje.

  • Ewakuując się ze zwierzętami, należy mieć dla nich karmę, klatkę i jakąś metodę ich uspokojenia. Jak wyżej.

  • Preparaty witaminowe, wzmacniające i generalny pakiet leków przeciw-przeziębieniowych i na problemy żołądkowe. Będzie dużo ludzi na małej przestrzeni, będzie problem z higieną, stres, kiepskie żywienie i marna pogoda.

  • Dokumentuj zniszczenia fotkami, zanim zaczniesz sprzątać. Przy sporej skali kryzysu może się zdarzyć, że ubezpieczyciel nie będzie w stanie wykonać oględzin w sensownym czasie, a nie można przecież np. mieszkać z gnijącą żywnością czy pełną gnijącego mułu piwnicą.

  • Jeśli masz jak, warto dysponować toaletą turystyczną i chemią do niej. Zarządzanie odchodami przy braku wody i niedziałającej kanalizacji może narobić, powiedzmy, kupę problemów.

  • Miej wiadra lub inne pojemniki do przenoszenia pitnej (lub mniej pitnej) wody, jeśli będzie dostarczana beczkowozami. Nie pomieszaj tych pojemników.

  • Jeśli zalewa cię regularnie, poważnie rozważ zmianę miejsca zamieszkania. Ale poważnie, poważnie. To była trzecia woda „raz na 300 lat” w ciągu ostatnich 30 lat.

  • Spodziewaj się długotrwałych i rozległych braków prądu, netu, wody, gazu i kanalizacji. To może być bardzo dobry moment, żeby rodzina pojechała gdzieś dalej w odwiedziny na parę dni.

  • Szaber jest realnym (acz medialnym i przez to - przeszacowanym) zagrożeniem, przy czym należy się dobrze zastanowić, czy na pewno warto ryzykować osobiste spotkanie z rabusiem w takiej sytuacji, w której patrol może nie dotrzeć przez dłuższy czas.

3. Lokalne, czyli co warto wiedzieć jako element społeczności

  • Znaj numery kontaktowe do lokalnego samorządu, do systemu ratowniczo-gaśniczego (nie, 112 to nie jest numer z informacjami lokalnymi, ani lokalny), miej jakieś radio na baterie czy korbkę nastawione na lokalną stację.

  • Nie wierz plotkom. Ludzie w sytuacji kryzysowej mają tendencję do tworzenia sobie historii, które wyjaśniają skalę fakapu czyimś celowym działaniem. To daje im uspokajające poczucie, że ktoś jednak kontroluje całą sytuację.

  • Nie wdawaj się w dyskusje o tym, kto jest winny. Obcy ludzie w stresie niekoniecznie działają racjonalne, a to w sytuacji kryzysowej może prowadzić do pogorszenia tejże.

  • Bierz, jak dają. Najwyżej komuś oddasz.

  • Jeśli masz możliwości, zgłoś się lub swój sprzęt do pomocy w sztabie lub po prostu najbliższej grupie działającej. Sztab kryzysowy nie ma pojęcia, jakimi zasobami dysponuje społeczność – wie tylko o zewidencjonowanym sprzęcie i personelu instytucjonalnym.

  • Zgłaszaj potrzeby na podane numery kontaktowe, z adresem i nazwiskiem, cierpliwie tłumacz różnym ludziom po wielekroć na czym one polegają. Komunikacja w sztabie kryzysowym, zwłaszcza pomiędzy różnymi służbami, podlega filtrowaniu i priorytetyzacji. Jeśli z jakichś przyczyn zgłoszona potrzeba nie jest już aktualna (bo np. ogarnęliście sami z sąsiadami), też zadzwoń i odwołaj.

  • W miarę możliwości, radź sobie we własnym zakresie. Służby w sytuacji kryzysowej to dobro rzadkie, dostępne znacznie słabiej niż na co dzień.

  • Jak Sanepid mówi, że kranówa nie nadaje się do picia nawet po przegotowaniu, to się NIE nadaje. Filtr kuchenny Brita sobie nie poradzi. Jeśli nie dysponujesz poważnym filtrem surwiwalowym z węglem aktywnym i tabletkami do odkażania, ryzykujesz zdrowiem nie tylko swoim, ale także swojej rodziny.

  • To, że po zamkniętym przez policję moście prawie zalewanym przez wodę właśnie przejechał dupny Jelcz i przetuptał oddział żołnierzy, wcale nie znaczy, że to bezpieczne dla ciebie. Następnym razem zwróć uwagę na wyraz twarzy kierowcy i wyraźnie zaciśnięte zęby żołnierzy.

  • Kanalizacja zawalona mułem może przestać być zdolna do odprowadzania nieczystości. Może to potrwać długo. Patrz punkt o toalecie turystycznej.

4. Globalne / pozalokalne, czyli szkoda ludzi - chcę im pomóc

  • Pomoc jest dobra. Przemyślana, sensowna, zorganizowana pomoc jest lepsza. W drugiej dobie sytuacji kryzysowej powodzianie raczej nie potrzebują dywanów czy zlewów do odbudowy. Sprawdzaj, co jest potrzebne i jak to dostarczyć, lub przelej kasę zaufanej i sprawdzonej organizacji pomocowej. Uważaj na niezweryfikowane zbiórki i przekręty.

  • Koordynuj wysiłki pomagając nieznajomym. Łatwiej przerzucić i rozdystrybuować paletę żarcia, kiedy jest ona faktyczną paletą, a nie setką reklamówek.

  • Dogaduj się, pomagając znajomym. Oni najlepiej wiedzą, co im jest potrzebne. Czasami jest im potrzebny święty spokój i ktoś do pogadania, a nie fafnasty worek makaronu, którego nie ma jak ugotować.

  • Pomoc dla powodzian to nie jest okazja do wyczyszczenia piwnicy z gratów.

  • Sztab kryzysowy na dowolnym szczeblu to styk wielu służb, dysponujących bardzo różnymi możliwościami, rozwiązujący na bieżąco problemy, o których nikt wcześniej nie pomyślał, często według procedur nigdy wcześniej nie testowanych poza papierem, na podstawie niepełnych informacji i w szybkozmiennej sytuacji. Siłą rzeczy musi się poruszać od największych, najgłośniejszych i najpilniejszych problemów, często dokonując w locie trudnych wyborów. Rozliczysz go sobie po kryzysie.

  • Od ustalania, czyja to wina, będzie prokuratura po kryzysie. Nie pozwól, żeby twoje sympatie czy antypatie wchodziły w drogę faktycznej robocie.

  • Fotki i setki polityków na tle Zony to niestety nieodzowny element sytuacji kryzysowej. Rozliczysz ich sobie w wyborach.

  • Nie jedź pomagać w ciemno, solo i na impulsie, tylko skoordynuj się z kimś na miejscu lub jakąś organizacją. Będzie efektywniej i bezpieczniej.

  • Bezwładność reakcji dużych struktur ponadlokalnych w przypadku powodzi wyniosła między 48h a 72h, bo tyle zajęło ogłoszenie obszarów stanu klęski żywiołowej. To znaczy, że dopiero od drugiej-trzeciej doby kryzysu możliwe były przymusowe ewakuacje i odgórne uruchomienie środków pozalokalnych. To także znaczy, że jakby co, pierwsze dwie-trzy doby fakapu trzeba jakoś przetrwać na zasobach własnych i lokalnej społeczności/samorządu, przy możliwie niskich stratach.

Podsumowując – każda z osobna i wszystkie razem indywidualne i rodzinne praktyki preperskie będą procentować w każdej sytuacji kryzysowej. Jak zwykle, najbardziej ucierpieli ludzie nie dysponujący środkami (w tym mindsetem) pozwalającymi na przygotowanie się do samodzielnego działania w sytuacji kryzysowej. Jeśli tylko masz możliwość, nie bądź bierną statystyką.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Primer - jak sobie łatwo ogarnąć nieuczciwą przewagę na ew. szkolenia wojskowe

Różnice między wojskiem, preppingiem a normalnością, czyli dlaczego nie wszystko da się załatwić odpowiednim użyciem materiałów wybuchowych.