Różnice między wojskiem, preppingiem a normalnością, czyli dlaczego nie wszystko da się załatwić odpowiednim użyciem materiałów wybuchowych.
Wiele osób 1) często 2) pyta 3) o różnice między preppingiem cywilnym a szkoleniem wojskowym. Otóż, o ile istnieje pewien obszar wspólny nie tylko geograficznie, o tyle zazwyczaj jest on nieoczywisty i zupełnie inny, niż by się na pierwszy rzut oka zakładało. Sądzę, że w dobie wzmożonych dyskusji o obronności, odporności i tym, kto bardziej zawalił temat obrony mniej i bardziej cywilnej w ostatnich trzech dekadach, warto byłoby trochę przybliżyć i różnice, i podobieństwa. Zrobimy to w formie skondensowanej jak wojskowy izotonik w proszku, bo na "Rozmowy Obatela, Prepersa i Wojaka" w klasycznej formie dialogów na razie nie mam energii. Rodzaj męski "podmiotów lirycznych" także bierze się wyłącznie ze skondensowanej formy tekstu.
1. Sens istnienia:
- Żołnierz istnieje w ramach dużej, państwowej organizacji, mającej za zadanie utrzymywanie gotowości do zorganizowanego użycia przemocy na dużą skalę, i posiadającej ku temu rozliczne narzędzia organizacyjne.
- Prepers istnieje sobie sam, a jak ma szczęście to w niewielkiej grupie krewniaczo-dobrowolnej bez żadnych formalnych mechanizmów wymuszania posłuszeństwa, celem zapewnienia sobie minimum luksusów 4) w razie, gdyby mu się posypała obecna organizacja życia.
- Obatel Janusz Kowalski istnieje sobie po to, żeby płacić podatki i głosować, a wolny czas spędzać wedle uznania, licząc na duże organizacje (państwowe i nie tylko) w kwestiach zapewnienia tegoż minimum luksusu.
Ergo: żołnierz ma za sobą sporą organizację, która jest żywotnie zainteresowana w utrzymaniu go w stanie statystycznej zdolności do działania. Preppers taką organizację sobie sam buduje w odpowiedniej skali na wypadek, jakby wysiadły "zwykłe" systemy, a obatel jest tylko jednym z bardzo wielu przedmiotów działania wielu różnych organizacji o wielu różnych zadaniach i generalnie musi liczyć na to, że będą one zdolne do sprawnego działania niezależnie od okoliczności i skali zdarzenia.
2. Posiadane środki:
- Żołnierz jest konsumentem w złożonym, sporym, dysponującym znaczącymi środkami systemie logistyki - dostaje ubranie, żarcie, narzędzia pracy 5) i transport bez potrzeby wkładu własnego. Nie tykamy tu teraz tematu, jak ten cały system sobie tymi środkami dysponuje, ile ich ma i skąd, bo to jest zupełnie insza inszość.
- Prepers ma do dyspozycji to, co mu zostaje z wypłaty po pokryciu kosztów normalnego życia. Za te pieniądze nabywa sobie w rytm wypłat, spłat i rat różny szpej, dopasowany pod jego potrzeby, różne umiejętności, przydatne w jego sytuacji, a przede wszystkim buduje sobie zapas mocy czy też margines bezpieczeństwa na sytuacje, które sobie zidentyfikował jako potencjalnie niefajne i planuje Coś Z Tym Zrobić 6)
- Obatel uważa, że z tytułu odprowadzania podatków jak każdy inny, z jakichś przyczyn należy mu się pierwszeństwo w dostępie do usług systemowych przed każdym innym - bo do tego sprowadza się przekonanie, że zasobów systemowych ma zawsze i wszędzie wystarczyć dla Obatela. Jednocześnie stosunkowo niechętnie podchodzi do koncepcji, że miałby włożyć dodatkowy czas lub wysiłek w poprawienie swoich szans Jakby Co, albo nawet w poprawienie możliwości systemu na przykład wolontariatem czy szkoleniami jak by tu pomóc i nie przeszkadzać.
Ergo: żołnierz ma, bo mu się należy i jest aktywnie zaopatrywany (statystycznie i co do zasady). Preppers ma, jak sobie zorganizuje. Obatel ma nadzieję, że Jakby Co dla niego też wystarczy.
3. Metody działania / modus operandi
- Żołnierz działa w ramach swojej organizacji - jest nadzorowany, kierowany, wyposażony w procedury i wiedzę, które statystycznie pozwalają organizacji zrealizować postawione przed nią cele, konkretnie, albo pomoc obatelom przy większym fakapie (detale proceduralne kto uruchamia tę pomoc, jaki ma ona zakres itp są zupełnie inną bajką), albo przy użyciu przemocy lub groźby przemocy zniechęcić złych ludzi do masowego robienia złych rzeczy. Organizacja traktuje żołnierza i jego zdolność do działania jako zasób i środek do wyznaczonego celu.
- Prepers reaguje na zachodzące zdarzenia, albo wdrażając któryś ze swoich planów przy użyciu swoich zasobów, albo improwizując przy użyciu wiedzy, umiejętności i szpeju tak, żeby zminimalizować swoje ryzyko i możliwie ograniczyć swoje szkody i konsekwencje zajścia zdarzenia. Jeśli normalne systemy działają to super, ale jeśli nie, to ma jakiś pomysł na samodzielne poprawienie swojej sytuacji 7).
- Obatel dzwoni na 112 w przypadkach, które uważa za nagłe, albo idzie do odpowiedniej instytucji w przypadkach uznanych za mniej pilne. Bywa zdziwiony w zetknięciu z praktyką, szczególnie, jeśli większa liczba obateli jednocześnie napotka ten sam problem i na przykład lokalnie wyczerpie zasoby gotówki w bankomatach, paliwa na stacjach, czy papieru toaletowego w sklepach. Wielokrotne zderzenie z rzeczywistością może powodować rozwinięcie objawów preppingu.
Ergo: żołnierzowi ktoś powie, co potrzeba zrobić i prawdopodobnie wskaże gotową procedurę (statystycznie i co do zasady poprawną), prepers musi się zam zorientować, ale może działać w optymalny dla siebie sposób, a obatel liczy, że kawaleria zdąży przygalopować.
4. Wiedza specjalistyczna:
- Każdy żołnierz ma swoją specjalizację. Bez sensu jest pytać piechura o latanie myśliwcem, pilota - o kopanie ziemianki (z wyjątkami), a sztabowca - o cokolwiek ;-) . Główną przewagę w sytuacjach nagłych żołnierz czerpie z tego, że jest częścią zespołu, który ma za sobą teoretycznie niczym nie ograniczony łańcuch logistyczny. Przynajmniej co do zasady i statystycznie. Owszem, z zewnątrz może się wydawać że taki żołnierz wie wszystko i umie wszystko, ale to głównie dlatego, że żołnierze zazwyczaj wyglądają bardzo podobnie i łatwo ich ze sobą pomylić, jak się nie zajmuje nimi na codzień czy nie uważa;-)
- Każdy prepers potencjalnie jest skarbnicą wiedzy dziwnej a niepotrzebnej. Niezorganizowanej, nieuporządkowanej, czasem fragmentarycznej, wąskiej lub wprost błędnej- ale zawsze wykraczającej poza "zwykłe" ramy. Tak to już jest z wiedzą zdobywaną indywidualnie, ze źródeł różnej jakości, w celu rozwiązania konkretnych problemów.
- Obatel wie tyle, ile usłyszy w telewizorni. Potem bywa zdziwiony, kiedy rzeczy dzieją się inaczej niż w filmach czy dzienniku.
Ergo:żołnierz dostanie od organizacji minimum pozwalające na bycie statystycznie dobrym trybikiem, prepers sobie sam kolekcjonuje zasób wiedzy, który uważa za przydatny i wystarczający, a obatel polega na "zdrowym rozsądku" i przekazie medialnym.
5. Wyzwania i ograniczenia:
- Żołnierz jest trybikiem w organizacji szalenie hierarchicznej i niesamowicie odpornej na zmiany 8). Ogranicza mu to tak możliwości rozwoju, jak i poszerzania umiejętności, bo na wszystko jest tabelka, przydział i rozkaz. W efekcie część doskonalenia czy doposażenia bywa prowadzona poza systemem, za własne, zupełnie jak u prepersów. Złośliwi twierdzą, że jest to najbardziej efektywna część szkolenia wojskowego.
- Prepers jest z zasady pozbawiony zaplecza w postaci dużej organizacji o relatywnie sporym budżecie i relatywnie wysokiej efektywności (co do zasady i statystycznie). W efekcie, po osiągnięciu pewnego progu, prepersi mają tendencję do szukania sobie grup wsparcia, co czasami skutkuje np. włączeniem się w rżne instytucje na zasadach ochotniczych, wolontariackich, czy szkoleniowych. Na przykład, żeby ogarnąć sobie podstawowe procedury działania w grupie i z grupą, na wypadek naprawdę sporego fakapu, czyli takie, które żołnierz dostaje "w pakiecie". I jeszcze mu za to płacą.
- Obatel płaci i wymaga, nie biorąc za bardzo pod uwagę scenariuszy skrajnych, niestandardowych, czy po prostu mniej typowych. Nie zawsze jest też świadomy inherentnych ograniczeń różnych systemów, czy ich maksymalnej wydolności.
Ergo: najłatwiej żyje się obatelowi, pod warunkiem, że warunki są "normalne". Prepers jest co do zasady i statystycznie przygotowany na najszerszy wachlarz fakapów, za to żołnierz, też co do zasady i statystycznie, ma najlepsze warunki i zasoby do zrealizowania swoich wąskich zadań w ramach warunków ekstremalnych.
Podsumowując: rozwiązania wojskowe niekoniecznie pasują do realiów cywilnego prepingu 9), ale też lepiej jest mieć jakiekolwiek plany awaryjne, niż liczyć wyłącznie na wydolność systemu.
1) co najmniej dwie, które znam.
2) więcej niz raz.
3) albo wygląda, jakby chciała się zapytać, ale się wstydzi.
4) takich jak zdolność oddychania i brak nieporządanych wycieków płynów ustrojowych, ale i dach nad głową, jedzenie, moze elektryczność i dach nad głową.
5) w tym środki ściśle reglamentowane, jak broń i amunicja. Szpej jest, jaki jest, ale przydziałowy ma tę ogromną zaletę, że jest może i nie z najwyższej półki czy najnowocześniejszy, ale za to za darmo i pod nos. Przynajmniej co do zasady i statystycznie.
6) dla jednych będzie to inwazja ufoludków i apokalipsa zombie, dla innych załamanie się systemu społecznego, a dla jeszcze innych złamanie nogi jedynego kierowcy w rodzinie, jakaś epidemia, czy inna utrata pracy w połączeniu z pożarem. Dokładna definicja "racjonalnego poziomu przygotowań" nigdy nie została sformułowana, wiadomo tylko powszechnie, ze ci przygotowujący się na większy hardkor niż dany egzemplarz to "niebezpieczne świry", a ci poprzestający na mniejszym - "nieodpowiedzialni debile".
7) rozkminka o typach prepersów jest tu.
8) znane są historii przypadki bezkrwawego reformowania różnych kościołów (rozróba zaczynała się _PO_ reformach). Nie jest znany żaden przypadek sprawnej reformy armii, nie poprzedzony jakąś sporą masakrą - bezpośrednio reformowanych, lub w ich bezpośredniej okolicy.
9) nie wszystkie problemy da się rozwiązać manewrem i ogniem przy wsparciu ciężkiego sprzętu. Oczywiście, posiadanie takiej opcji zupełnie w niczym nie przeszkadza, ale też niespecjalnie pomoże kiedy kogoś z alergią użądli pszczółka.
Komentarze
Prześlij komentarz