Co to jest "prepping" i czemu "dwuminutowy"?

    Na świecie jest wiele rodzajów ludzi. Jedni budują schrony na działkach w dziczy. Inni sprzedają tym pierwszym działki na Nowej Zelandii, schrony, i rzeczy do zapełnienia tych schronów. Jeszcze inni ciągle wymyślają powody, dla których ci pierwsi powinni mieć schron, a ci drudzy powinni rozszerzyć ofertę dla tych pierwszych o kolejną klasę talizmanów i gadżetów. Kolejni żyją ze straszenia końcem świata, który obwieszczają średnio dwa razy na tydzień, zupełnie przypadkiem prawie równocześnie z cyklicznymi wyprzedażami u tych drugich. Na tych wyprzedażach ci pierwsi patrzą po sobie srogim wzrokiem i porównują swoje kamuflaże (oraz zdjęcia bunkrów i ich wystroju), w ten sposób ustalając hierarchię dziobania.

    A potem jesteśmy my. Normalni ludzie, w normalnych domkach czy mieszkaniach, z normalnymi rodzinami(1), o normalnych zainteresowaniach(2), z normalną robotą do ogarnięcia codziennie. Wyprowadzamy dzieci na spacer co rano, i odstawiamy zwierzaki do szkół różnej maści. Lubimy wypić sobie kawę siedząc w wygodnym fotelu w komfortowo ogrzewanym pomieszczeniu, bez różnych płynów kapiących nam na głowę. Lubimy regularnie zjeść, spać w suchym i wygodnym łóżku. Nie lubimy chorować, robić rzeczy pod przymusem, kombinować pod presją przy wysokich stawkach, ani stawiać wszystkiego na szansę jedną na milion.

    I generalnie na tyle lubimy swój styl życia, że dociera do nas, iż warto byłoby jednak spędzić trochę czasu na zabawie w prepersa(3). Żeby tej kawy nie brakło(4), żeby dało się dzieciaki wyprowadzić na spacer a zwierzaki do szkoły, żeby mieć dach nad głową gdyby ten oryginalny postanowił się wybrać gdzieś na włóczęgę, i tak dalej. Ale jednocześnie nie chcemy dać się wkręcić w bezsensowny bunkier na Nowej Zelandii pełen najnowocześniejszych taktycznych bulbulatorów, który musiałyby spłacać wnuki naszych wnuków - choćby dlatego, że nie da się tam dostać ani zbiorkomem, ani autem. Nie chcemy też zostać statystyką w temacie uczciwych, zwykłych przestępstw(5), ale jednocześnie nie chcemy organizować własnej prywatnej armii - no bo przecież błota naniosą i meble porysują. Chcemy w te przygotowania, budowanie odporności na różne złośliwostki wszechświata, kolekcjonowanie wiedzy dziwnej a zadziwiająco specjalistycznej, oraz niespecjalnie przydatnej w normalnych warunkach, włożyć rozsądną ilość zasobów. Przede wszystkim - rozsądną ilość czasu.

    Powiedzmy, tak góra dwie minuty dziennie, średnio. I to jest właściwie cały manifest Dwuminutowego Preppersa - nie dać się zwariować akwizytorom strachu i talizmanów, robić swoje, ale mieć plan awaryjny do planu awaryjnego dla spokoju ducha. Tyle.

1) w najszerszym możliwym sensie - przysłowiowe rybki też się liczą, znajomi i przyjaciele takoż. Jeśli czyjaś rodzina z jakichś przyczyn ogranicza się do klawiatury i monitora, kimże jestem, aby osądzać?

2) w sensie, że nie są nielegalne. A przynajmniej, że nikomu biorącemu w nich udział nie dzieje się krzywda, na którą nie została odpowiednio jasno przezeń wyrażona zgoda, i w okolicy są jacyś dorośli.

3) Możliwe, że zauważyliście, że gdzieś tak dwa-trzy lata temu "preppers" przestał być brzydkim słowem. 

4) W literaturze przedmiotu (twitter chyba) znany jest przypadek najgorszego prepersa na świecie. Otóż wylądowawszy w poniedziałek na ścisłej kwarantannie domowej, gdzieś na Zachodzie, kiedy jeszcze ludzie traktowali taką kwarantannę całkowicie serio, człowiek ten stwierdził o ósmej rano, że nie dość, że zapas kawy mu się właśnie skończył, to jeszcze była to bezkofeinowa, oraz że absolutnie nie ma mu kto dostarczyć normalnej kawy aż do środy. Nie są znane dalsze losy tego nieszczęśnika. 

5) Podatki się nie liczą.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Z łopatą, gumiakiem i MON'em po Śląsku, czyli wnioski i obserwacje z działań przeciw- i popowodziowych 2024

Primer - jak sobie łatwo ogarnąć nieuczciwą przewagę na ew. szkolenia wojskowe

Różnice między wojskiem, preppingiem a normalnością, czyli dlaczego nie wszystko da się załatwić odpowiednim użyciem materiałów wybuchowych.