Procedura zakupowa, czyli jak nie mieć poczucia zmarnowania kasy.
Kac pozakupowy, czyli wahanie nastroju po nabyciu właściwie czegokolwiek poza jedzeniem, znany jest chyba każdemu. Ryzyko wystąpienia objawów rośnie z kwadratem ceny, a maleje wprost proporcjonalnie do wiedzy, do czego właściwie dany zakup ma posłużyć. Ponieważ zakupy preppingowe niejako z definicji1) są obarczone znacznym ryzykiem kaca pozakupowego, poniżej prosta2) procedura, jak się przygotować do zakupu nuklearnych zapałek sztormowych na wypadek konieczności urządzenia weekendowego grilla na Marsie. Nie linkujemy produktu, bo takie zapałki można kupić w każdym sklepie z zapałkami, a wersja TL;DR: o ograniczonej zawartości heheszków jest na końcu tekstu.
1. Zdefiniuj scenariusz, w ramach którego będziemy kombinować. Zawęzi to listę tematów, które trzeba rozpoznać i opanować przed podjęciem jakichkolwiek działań3) W naszym przypadku grill ma być na Marsie, więc odpada nam zrobienie jakiejś atmosfery (jak na Księżycu), nie musimy się też przejmować ryzykiem pożaru lasu (jak na Ziemi), grawitacja też będzie w zakresie nie wymagającym przykuwania kiełbasek do rusztu (jak muszą robić Belterzy w Pasie Asteroidów). Z przyczyn oczywistych, wypad na grilla wszędzie naraz nie ma sensu, zatem i jakiekolwiek kupowanie sprzętu musi być realistycznie ograniczone do konkretnych, planowanych okoliczności.
2. Mając już podstawowe rozeznanie, na czym polega grill na Marsie, zdefiniuj budżet, jaki chcesz przeznaczyć na przygotowanie się do niego. Ale realistycznie – wiadomo, nikogo normalnego nie stać na grilla nad Bałtykiem, ale także wiadomo, że grill na Marsie też nie będzie aż tak tani, jak w Pasie. Póki nie będziesz wiedzieć dokładnie, ile jesteś w stanie wydać na przygotowania bez rozstania się z czyjąś nerką, nie przechodź do następnych kroków. Załóż w swoim budżecie 20% zapasu na nieprzewidziane koszty, typu konieczność nabycia kabelków czy baterii, których nie ma w którymś zestawie.
3. Mając określony scenariusz (grill na Marsie), zebraną wiedzę (po znajomych, na Youtubie czy w dowolny inny sposób), i określony budżet, robimy listę czynności, które trzeba będzie wykonać i zasobów, które trzeba będzie mieć, aby grill się udał. Przykładowo, potrzebne będzie coś na grilla, grill, coś do opalenia grilla, coś do rozpalenia, jakiś transport tam i z powrotem, i lodówka z napojami. Wiemy też, że trzeba będzie dojechać na miejsce, rozłożyć grilla, odpalić go, usmażyć przygotowane coś do żarcia, otworzyć lodówkę i zjeść oraz napić się w spokoju, po czym wrócić.
4. Mając listę czynności i potrzebnych zasobów skreślamy z niej to, co już mamy lub co w oczywisty sposób jest niepotrzebne. W naszym przykładzie z punktu z listy wylatuje transport i dojazd, jako zagadnienia trywialne, lodówka jako niepotrzebna (Mars to nie Bałtyk latem), oraz grill, który przecież każdy ma na balkonie z dmuchawą. Odpada też smażenie (bo każdy umie rozpakować przydziałowy kotlet sojowy, poza tym co trudnego mogłoby być w utrzymaniu go na kracie w marsjańskiej grawitacji). Chodzi o to, żeby ograniczyć sobie ryzyko kupienia nadmiarowego szpeju, do rozwiązania zagadnień, które możemy rozwiązać już posiadanymi środkami.
5. I teraz zaczyna się trudna część. Do tematów, która nadal pozostają na liście, należy sobie określić niezbędny do zakupienia sprzęt. W naszym przykładzie skupimy się na odpaleniu grilla, a zatem:
- nie można do tego celu użyć zapałek tradycyjnych, bo nikogo dziś nie stać na kupowanie drewna tylko po to, żeby je spalić. Kupienie takich zapałek na pewno przekroczyłoby budżet, więc ta opcja odpada.
- rozpalenie grilla soczewką Fresnela odpada, bo Mars jest za daleko od Słońca i trwałoby to wieki, a nasze okno czasowe jest stosunkowo niewielkie – musimy cały proces zamknąć do momentu, kiedy wystawione do schłodzenia napoje osiągną właściwa temperaturę, ale nie zamarzną na kamień.
- odpalenie grilla płomieniem wylotowym silników prawdopodobnie rozrzuci go po całej okolicy i nieodwracalnie osmali
- użycie plazmy czy lasera może ściągnąć nam na kark policję, w końcu Mars to nie strzelnica
zatem oczywistym jest, że pozostają do wyboru jedynie zapałki nuklearne, bo pozostałe niewymienione metody, delikatnie mówiąc, do najbezpieczniejszych nie należą.
6. Wiedząc już, jakie konkretnie narzędzie będzie najlepsze dla naszych potrzeb, uruchamiamy przeglądarkę i wyszukujemy je według następujących kryteriów:
- cena (z dostawą, cłem i ubezpieczeniem!) nie przekracza 80% budżetu.
- producent jest na rynku dłużej, niż od wczoraj, i z większą liczbą produktów, niż ten jeden
- dostawca też nie jest firmą-krzakiem, a w przypadku rzeczy używanych jest osiągalny przez budzącego rozsądne zaufanie pośrednika. Powinien też przyjmować zapłatę kanałami adekwatnymi do transakcji i produktu, na ten przykład płacenie Chińczykom własnymi nerkami za używane zapałki nuklearne w zaułku za MacDonaldem zazwyczaj nie należy do strategii wygrywających.
- instrukcja obsługi jest dostępna w języku, który rozumiemy. Każdy chyba zna przypadek instrukcji obsługi do pralki, tłumaczonej przez Inuitę z chińskiego na standardowy, gdzie po wykonaniu opisanych czynności celem uruchomienia pralka otworzyła ogień do tłumu i wysadziła się przed kwiaciarnią.
- dodatkowa funkcjonalność oferowana w pakiecie jest ograniczona do rozsądnego minimum. Nikt nie potrzebuje następnego kuponu na siłownię, każdy już ma dożywotni zapas breloczków, naklejek i naszywek, typowe zniżki na następne zakupy przy obecnej inflacji nie są warte większej uwagi, i tak dalej. I o ile zapałki nuklearne z wbudowanym bumbulatorem oferują pewne ciekawe i warte rozważenia dodatkowe możliwości, o tyle takie same zapałki z wbudowanym WiFi, AI, kompasem i krzesiwem nie dają nam właściwie nic przydatnego, ale za to kosztują dwa razy więcej. No i AI ciągle gada, zazwyczaj po chińsku.
- produkt spełnia niezbędne normy bezpieczeństwa, a producent i dostawca oferują jakieś gwarancje. Przykładowo, dożywotnia gwarancja na spadochron czy kamizelkę kuloodporną, albo informacja od producenta, że nigdy jeszcze nikt nie wrócił z pretensjami z testów czy faktycznego użycia, niekoniecznie musi być pozytywnym sygnałem.
- dostępna jest wystarczająca ilość produktu, aby przeprowadzić rozsądne testy jego użycia w kontrolowanych warunkach, zanim zostanie użyty do rozpalania grilla. Wierzcie mi, to straszna siara, przywieźć wszystkich na Marsa, rozłożyć grilla, wyłożyć drinki, i stwierdzić przy ludziach, że w fabrycznie zamkniętym pudełku z zapałkami nuklearnymi Chińczyk przysłał nie dość, że cegłę, to jeszcze zepsutą, bez baterii i z instrukcją obsługi po aramejsku.
1) Kupujemy rzeczy o podwyższonej trwałości, z mocną nadzieją, że nigdy nie będą potrzebne, na okoliczności raczej z gatunku tych mało przyjemnych i niecodziennych.
2) dla odpowiedniej wartości prostoty
3) Filmiki szkoleniowe i informacyjne na Youtube same się nie obejrzą, a łatwo zdryfować jeśli człowiek da się rozproszyć.
TL;DR:
1. Możliwie precyzyjnie określ sobie problem do rozwiązania. Dowiedz się jak najwięcej o różnych sposobach jego rozwiązywania. Nie fiksuj się na szpeju, do którego potem będziesz szukać problemu. Nie kupuj szpeju bez konkretnego pomysłu na to, kiedy i do czego będziesz go używać.
2. Określ budżet z zapasem. Często do szpeju potrzeba zasilania, pokrowca, specjalistycznych narzędzi itp., czasami nie ma tego w zestawie. Zazwyczaj nie ma materiałów eksploatacyjnych w wystarczającej ilości, żeby zbudować ich zapas. Prawie nigdy w zestawie nie ma części zapasowych.
3. Określ niezbędną, minimalną funkcjonalność potrzebnego szpeju, czyli co absolutnie musisz TY być w stanie nim osiągnąć, żeby zakup miał sens. Nie kupuj nic, co wymaga umiejętności czy sprawności fizycznej, których nie posiadasz. Zawsze najpierw zdobywaj umiejętności, dopiero potem szpej.
4. Upewnij się, czy przypadkiem nie masz już czegoś, co daje taką funkcjonalność. Czasem dedykowany, drogi szpej da się zastąpić czymś zaimprowizowanym z piachu, węgla drzewnego, metra rury, rolki taśmy, płachty tkaniny i wiadra, za ułamek ceny osiągając zbliżony i wystarczający efekt, jeśli potrzebujesz tylko filtrować wodę, a niekoniecznie musisz przenosić filtr.
5. Wybierz technologię lub zasadę działania, którą potrzebujesz i która pasuje do rozwiązywanego problemu. Przysłowiowy ogień da się rozpalić na pierdyliard sposobów, ale nie wszystkie muszą być równie praktyczne przy twoich założeniach i możliwościach. Ten wybór określi, jakiego konkretnie rodzaju szpeju potrzebujesz. Zrób listę kandydatów.
6. Wywal z listy kandydatów wyroby za drogie, zbyt tanie, produkowane przez dziwne firmy, sprzedawane przez dziwnych ludzi dziwnymi kanałami, całkowicie pozbawione zrozumiałej informacji jak ich używać, obciążone dodatkowymi słabo przydatnymi gadżetami, pozbawione gwarancji lub możliwości serwisu, pozbawione niezbędnych certyfikatów bezpieczeństwa oraz niedostępne dla ciebie w ilości pozwalającej na przećwiczenie ich użycia „na sucho”, zanim będzie ono naprawdę potrzebne.
7. Ponieważ na liście zostały produkty równoważne jak na twoje zdefiniowane potrzeby, kup taki, który ci się najbardziej podoba.
Komentarze
Prześlij komentarz