EDC, czyli co ja mam w kieszeni? "Sznurek albo nic" to nawet nie promil ;-)

Dziś EDC, czyli Ekwipunek Dźwigany Codziennie, albo po angielsku EveryDay Carry, mniej prześmiewczo, a bardziej z głową.

TL;DR:

  • EDC jest kontekstowe – jego skład zależy od tego kto, po co, w jakich warunkach i w jakim krajobrazie codziennych potrzeb się porusza.
  • EDC trzeba przemyśleć i zorganizować pod swoje potrzeby, a nie kopiować hamerykańskie gotowce z netu.
  • checklista ułatwiająca proces jest na końcu.

Czym jest EDC?

EDC to rzeczy, które codziennie masz na sobie i ze sobą, pokitrane po kieszeniach, nerkach, na pasie, torebkach, plecaczku (jeśli faktycznie przez większość dnia mamy go w zasięgu ręki), we włosach czy w brodzie(1), a które nosimy żeby zaadresować sobie różne potrzeby i ryzyka dnia codziennego. Ważną częścią tej definicji jest „codziennie” (a nie np. tylko na wycieczki lub na pokaz). To mają być rzeczy, o których nie musisz pamiętać, bo zawsze są w tym samym miejscu pod ręką. Bez tego ominie cię kluczowe doświadczenie EDC, czyli „akurat dzisiaj nie mam, cholercia – a przydałoby się pierwszy raz od roku” ;-) 

Drugą równie ważną jest „przy sobie” – tu roboczo warto sobie przyjąć żelazną zasadę z Eddy Poetyckiej, czyli nie dalej niż TRZY kroki i wyciągnięcie ręki. Dlaczego akurat trzy i akurat kroki? Bo podawanie przypadkowych, a dokładnie określonych miar sprawia wrażenie profesjonalizmu, tak samo jak upieranie się przy nieistotnych detalach procedur, czy nadmierna pedanteria w definicjach i powoływanie się na dziwne źródła ;-)

Twoje EDC ma służyć do ogarnięcia różnych TWOICH codziennych potrzeb, a to znaczy, że warto sobie te potrzeby uświadomić i przemyśleć pod kątem zawartości przysłowiowych kieszeni. Każdy ma inne i porusza się w trochę innym kontekście, i taka pomadka do ust może mieć znacznie więcej sensu i wartości jako element EDC, niż pistolet z kolimatorem i latarką. 

Czym nie jest EDC?

EDC nie jest czarną magią – jeśli masz przy sobie klucze od domu za każdym razem, kiedy wychodzisz „na miasto”, to są one elementem twojego EDC. Jeśli nie rozstajesz się z komórką, to ona także jest elementem twojego EDC. Ulubiony pluszak twojego dzieciaka to jego EDC.

EDC nie jest zestawem surwiwalowym w dżunglę – jeśli codziennie poruszasz się w mieście na tej samej trasie, w dzisiejszych normalnych warunkach panujących w PL, targanie ze sobą tabletek do uzdatniania wody i miniłomu jest pewnym przerostem formy nad treścią. Albo, świadomym wyborem lifestylowym i akcesoryzacją będącą głośnym wyrażaniem swojej odrębnej indywidualności, takiej samej jak setki innych sicario ;-)

EDC nie jest pakietem szturmowym. Budowanie swojego EDC głównie wokół broni nie ma na dziś w PL większego sensu praktycznego, o ile nie parasz się przemocą przynajmniej półzawodowo(2). To samo dotyczy osłon balistycznych, ale już taki gaz, teleskop, czy inne środki ułatwiające dobitną komunikację interpersonalną mogą mieć coraz większy sens, zależnie od okolicy i sytuacji.

EDC nie jest szpejem, który nosimy dla innych. Jeśli codziennie targasz czyjś plecak albo czyjeś pieluchy, to jest to EDC tej osoby, nie twoje, i dobrze jest je mieć odpowiednio spakowane. Dobrze o tym pamiętać, żeby jak się zmienią okoliczności nie targać zbędnych kilogramów.

Jak sobie rozplanować EDC?

Sztuka polega na tym, żeby siąść i zastanowić się, jak tanim kosztem i nie dźwigając nadmiernych kilogramów opędzić jak najwięcej spraw. Komórka może dublować jako latarka, klucze mogą mieć breloczek pozwalający na otwarcie opakowań czy odświeżenie atmosfery gazem pieprzowym, garść drobnych w odpowiednio twardym woreczku też ma ciekawe właściwości, wolna przestrzeń transportowa w postaci torby czy plecaczka też często się przydaje. Termosik z piciem i batonik do poprawienia humoru też zawsze na propsie. Z kolei jeśli twój lifestyle pozwala ci na ubieranie się w stylu „tactical hobo” i pokrewnych, spokojnie można postawić na większą ilość specjalizowanych akcesoriów – multitool, latarka, zabezpieczenie medyczne wykraczające poza plasterek i prezerwatywę(3), spraj na nieuprzejmość o pojemności większej niż homeopatyczne 30ml, itp.

Wypada zacząć od zidentyfikowania potrzeb. Najprościej się za to zabrać przez wywalenie na stół zawartości swoich przysłowiowych kieszeni(4) i przyjrzenie się temu, co już ze sobą i tak nosimy. Potem dodajemy do tego paragony z drobnych wydatków, z których dowiemy się na przykład ile kasy byśmy zaoszczędzili nosząc w plecaczku termos z kawą i kanapkę, zamiast codziennie kupując lurę z automatu w holu i tekturowego niby-pączka. Na tej podstawie robimy sobie listę naszych codziennych potrzeb – przykładowo, od higieny osobistej (chustki do nosa i pilnik do paznokci), przez bezpieczeństwo (klucze do domu, gwizdek alarmowy), łączność i systemy ratunkowe (komórka), światło(latarka w komórce), interakcje społeczne(portfel), żarcie (ten zapomniany batonik), picie (paragony za lurę i tekturę), aż po zabezpieczenie medyczne (plasterek i tabletka na sraczkę, przeterminowane o rok).

 Mając listę potrzeb, można zacząć rozkminkę, co by zmienić w naszym EDC, żeby te potrzeby lepiej obsłużyć. Komuś może się przydać odkażacz do rąk i kąsek srajtaśmy do higieny, spraj na nieuprzejmość dla bezpieczeństwa, scyzoryk do drobnych napraw i otwierania opakowań, powerbank bo bateria komórki już niezbyt trzyma, i tak dalej, i tak dalej. Komuś innemu przyda się staza i gaza do pakowania ran, bo dużo jeździ polskimi drogami i niejedno już widział, metr czy dwa dobrej linki lub taśmy klejącej (bo czasami trzeba coś zapakować, a nie tylko rozpakować), multitool oraz scyzoryk (bo częściej potrzebuje coś przykręcić, przyciąć, opiłować), teleskop (bo nie zawsze gaz jest najlepszą odpowiedzą na nieuprzejmość), czy dodatkowa czapka i rękawiczki z tych termicznych a niewielkich. Jeszcze kto inny wywali trzy czwarte śmieci z kieszeni i będzie się cieszył lekkością życia oraz tym, że pasek przestał odciskać się na biodrach. Co kto lubi, generalnie, byle z głową i świadomie.  

Gratuluję, proces przeglądu i planowania EDC zakończony, pozostają już tylko trywialne detale typu wdrożenie („gdzie ja to pomieszczę?!”), obserwacja („na ch#j mi to? Co to w ogóle jest i od kiedy to noszę?”) i wyciąganie wniosków oraz dostosowywanie do zmieniającej się rzeczywistości (pier#olę, nie noszę tego więcej”). 


A na koniec, przykładowa luźna checklista tego, co może wchodzić w skład EDC:

  • żarcie i picie – od symbolicznej butelki z wodą przez batonik awaryjny, aż do termosika i kanapki.
  • pieniądze - także gotówka, muszelki, bony Sodexo, żelki i inne środki wymienne na towary i usługi. 
  • komórka (naładowana) – obecnie typowe i niezbędne cywilno-miejske urządzenie komunikacyjne
  • zasilanie zapasowe (powerbank, baterie, ładowarka do komórki – wedle uznania, możliwości i oceny potrzeb)
  • proste narzędzie – scyzoryk, multitool, pilnik do paznokci - wedle uznania, możliwości i oceny potrzeb. Tu także wszelkie sznurki, linki, taśma klejąca, dodatkowe torby itp. rzeczy do rozwiązywania problemów technicznych.
  • bezpieczeństwo osobiste – gwizdek, gaz, teleskop, paralizator, odstraszacz na psy, artyleria -  wedle uznania, możliwości i RACJONALNEJ oceny zagrożeń i umiejętności. Tu także klucze i wszelkie piloty otwierające i zamykające, bo z ich użyciem wiąże się pewne ryzyko, że ktoś postanowi dostać się do tych pomieszczeń po naszych plecach. Nie, klucze wsadzone między palce nie nadają się do samoobrony, a próba ich użycia w taki sposób skończy się konkretnym poharataniem dłoni. Gwizdek czy alarm osobisty to opcje dla osób nie mogących, nie chcących bądź nie potrafiących obsłużyć skutecznie lepszych narzędzi, tylko ich działanie w znacznym stopniu bazuje na tym, że w okolicy znajdą się ludzie podążający sprawdzić, co tak hałasuje. Tu wchodzi też np. portfel-zmyłka, czyli portfel z drobnymi i paroma starymi kartami kredytowymi czy czymś podobnym, który spokojnie oddajemy zamiast prawdziwego, gdyby ktoś niezbyt uprzejmie poprosił, i inne takie tricki, w miarę potrzeb.
  • zabezpieczenie medyczne. Od plasterka przez mini-apteczki do pełnowymiarowego IFAKa rozbudowanego o stale przyjmowane leki.
  • higiena osobista. Od tik-taka i pomadki do ust, do szczoteczki do zębów z pastą, mydła i grzebienia zawiniętych w ręcznik, co kto lubi i co komu potrzebne.
  • światło – od latarki w komórce do latarek taktycznych w zestawie z latarkami-breloczkami przy kluczach. Zapalniczka tu się nie liczy.
  • ogień – bo niektórzy muszą, inni chcą, a jeszcze innym może się przydać. Od zwykłych zapałek przez zapalniczki gazowe i plazmowe aż do palnika, co kto lubi.

Dodatki sezonowe:

  • jak się robi zimno, można sobie dorzucić czapkę, rękawiczki i komin – zwłaszcza kiedy jesteśmy zazwyczaj ubrani na przebywanie w ogrzewanych miejscach, a istnieje ryzyko, że po tą przysłowiową drożdżówkę trzeba będie zasuwać dalej. Bo po co marznąć. Jak kto lubi, albo musi wystawać długo na przystankach, to mogą się przydać ogrzewacze chemiczne. Ja ten dodatkowy komplet termo mam skitrany w kieszeni kurtki.
  • jak się zrobi gorąco, to można sobie dorzucić różne wynalazki chłodzące – chusty, czapki itp., albo po prostu dodatkową wodę do zamoczenia łba. No i krem z filtrem, zwłaszcza dla ludzi którzy tak jak ja łapią oparzenia słoneczne od patrzenia na ulicę przez szybę.
  • jak się robi mokro, to coś od deszczu. Ja noszę stale w plecaczku – jeść nie woła.


1) Do obadania np. sklepik na https://tacticouture.com/

2) „Call of Duty” i sporty walki się nie liczą. Służba w służbach lub regularny udział w fizycznych przepychankach z głupimi lub złymi ludźmi liczą się jak najbardziej. Nie, przepychanki słowne i praca na supporcie IT się nie liczą.

3) Bez kitu, prezerwatywa jest np. w tym zestawie, pod higieną osobistą: https://traumakit.pl/produkt/trauma-kit-apteczka-modulowa-v-survival/

Całkiem spoko gotowce, swoją drogą, jeśli ktoś nie ma głowy albo czasu siąść, dowiedzieć się i sobie zaplanować. Oferują spoko zestawy od plasterków do punktu pierwszej pomocy z AED’em włącznie.

4) Jakby ktoś potrzebował, anglojęzyczna nazwa tej procedury to "Pocket Dump". Przydaje się zwłaszcza przed wypadem w nietypowe dla nas okolice, w których niektóre elementy naszego EDC mogą spowodować nieżyczliwe reakcje, od podniesienia brwi do uprzejmej acz stanowczej prośby o podniesienie rąk i znieruchomienie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Z łopatą, gumiakiem i MON'em po Śląsku, czyli wnioski i obserwacje z działań przeciw- i popowodziowych 2024

Primer - jak sobie łatwo ogarnąć nieuczciwą przewagę na ew. szkolenia wojskowe

Różnice między wojskiem, preppingiem a normalnością, czyli dlaczego nie wszystko da się załatwić odpowiednim użyciem materiałów wybuchowych.