Blackout – jak się ubrać, co to jest, po co to komu i co z tym zrobić.

Blackout jest wtedy, kiedy nie ma prądu  - czyli jest jakaś awaria sieci energetycznej. Brownout jest wtedy, kiedy prądu jest „za mało”, i urządzenia nie chcą w takich warunkach pracować – czyli prąd w sieci nie trzyma parametrów, ale ogólnie jest. Oba stany znaczą, że coś jest mocno nie tak z zasilaniem, więc dziś procedura dla techniczno-nienachalnych a zorientowanych scenariuszowo, lista potrzeb i przydasiów dla preferujących podejście „od potrzeby do wypłaty”, i garść tricków dla szukających prostych rozwiązań złożonych sytuacji. W bonusie kryteria ewakuacji, czyli kiedy lepiej przeczekać gdzie indziej.

Procedura, co robić, kiedy nagle nie ma światła, i przerzucenie włącznika nie pomaga:

  1. Jeśli jest ciemno, trzeba sobie zorganizować jakieś światło. Inaczej człowiek się o coś potknie, a to siara straszna zabić się o własne nogi i kant stolika w pierwszych minutach Nowego Porządku. Tu jest pełna dowolność – od przyświecenia sobie jakimś ekranem komórki czy innego tableta czy laptopa, przez latarki różnej maści i kalibru, aż do świeczek, kaganków i lamp naftowych, jak ktoś chce przyszpanować czy wytworzyć nastrój. Bo masz jakieś podręczne źródło światła, nie?
  2. Sprawdzić swoje bezpieczniki. Najczęstszą przyczyną blackoutu jest to, że wywaliło ci bezpiecznik, i problem jest całkowicie lokalny i wyłącznie Twój. Jeśli nie wiesz, czy masz bezpieczniki w swoim lokum, wypadałoby je znaleźć – albo przynajmniej znaleźć kogoś, kto wie, gdzie są.
  3. Jeśli to nie tylko Twój problem, wypadałoby się dowiedzieć czy już klękło cokolwiek oprócz prądy w twoim lokum (i może okolicy). W kolejności dowolnej, warto:
  • odkręcić kran i nałapać sobie wody, jeśli bierzesz ją z sieci miejskiej lub innej takiej. Jeśli leci normalnie, znaczy, że nie oberwało się wodociągom. Jeśli masz wodę w kranie – to dobrze, jeśli nie masz – to dobrze, że masz zapas. Bo masz zapas, prawda?
  • jeśli gaz bierzesz też z sieci, też warto sprawdzić. Jeśli nadal masz gaz – to dobrze, jeśli nie masz – to dobrze, że masz jakąś kuchenkę turystyczną czy inny palnik, na którym możesz sobie ogarnąć herbatę, jakby się przeciągnęło. 
  • sprawdzić, czy nadal masz zasięg w komórce. Jeśli masz – to dobrze, jeśli nie masz – znaczy, że fakap jest cokolwiek poważniejszy i dobrze, że masz jakieś radyjko na baterie czy inne takie, w którym możesz posłuchać, co lokalna stacja FM ma do powiedzenia na temat awarii. Bo masz takie urządzenie, prawda? Choćby w komórce, ze słuchawkami udającymi antenę.
  • sprawdzić, czy za oknem też mają problem. Różne rzeczy są zasilane z różnych podsieci. Jeśli za oknem cokolwiek świeci (np. oświetlenie w sklepach, oświetlenie uliczne, wyświetlacze reklamowe, światła w dalszych budynkach itp.), to znaczy, że awaria ma charakter mniej lub bardziej lokalny lub ograniczony, i można przejść do tradycyjnej, narodowej rozrywki blackoutowej, czyli:
  1. Spróbuj się dodzwonić do zakładu energetycznego, czyli, modnie mówiąc, do swojego providera energii elektrycznej. Bo nie tylko wiesz, do kogo dzwonić, to jeszcze masz numer kontaktowy do działu obsługi, prawda? Przy odrobinie szczęścia, resztę blackoutu spędzisz przy miłej muzyczce w oczekiwaniu na głos konsultantki lub konsultanta, czerpiąc dodatkową otuchę z okresowo podawanej informacji, ile innych osób przed Tobą czeka na połączenie. Gdyby udało ci się jednak dodzwonić, zgłoś awarię i pytaj o przewidywany czas usunięcia. Wbrew pozorom, to, że całe osiedle ma ciemno, wcale nie znaczy na pewno, że ktoś już uruchomił procedurę i grupa naprawcza już jest w drodze.
  2. Gdyby brak prądu miał się przeciągnąć poza rozsądne granice cierpliwości, lub awaria była na jakąś większą skalę, przejdź do odpowiednich planów awaryjnych i albo zacznij racjonować czekoladę (plany z szuflady „shelter-in-place”, czyli przeczekamy na kwadracie na własnych zapasach), albo spakuj chrupki i wyskocz do kina w sąsiednim mieście (plany z szuflady „tymczasowa ewakuacja do zasobów publicznych” – jakby był większy fakap, to albo radio powie co dalej, albo przyjdą i zapukają strażacy, energetycy, policjanci, WOT lub po prostu urzędnicy i powiedzą, co dalej), albo spakuj odpowiednią butelkę i wbijaj do najbliższych krewnych lub znajomych, u których jest prąd (plany z szuflady „ewakuacja środkami własnymi”). Bo masz wariantowe plany awaryjne na fakapy różnej skali, prawda?

Lista potrzeb i przydasiów na zanik zasilania:

  • Potrzeba: nie potykać się o meble po ciemku. Przydasie: latarka (sprawna) w stałym, znanym wszystkim i łato dostępnym miejscu, latarka w komórce, inna lampka na baterie. Dla nowoczesnych i imprezowych – światło chemiczne jak na filmach (lightstick, snapstick). Dla koneserów: świece, lampy naftowe lub olejowe, zapałki/zapalniczka. Dla purystów-tradycjonalistów – krzesiwo, łuczywo, strzecha (własna lub cudza, lepiej cudza) na wypadek, gdyby potrzeba było oświetlić całą okolicę. Do wyboru, do koloru.
  • Potrzeba: wiedzieć, co jest grane. Przydasie – oprócz normalnych źródeł informacji, na wypadek gdyby prądu miało nie być dłużej i na większym obszarze, warto mieć przenośne radyjko AM/FM. Te survivalowe czasami mogą dublować jako powerbank i generator (panel słoneczny, korbka itp.). Niektóre komórki mają wbudowane radyjko, tylko trzeba podłączyć słuchawki na kabelku jako antenę.
  • Potrzeba: zasilić krytyczne urządzenia, typu komórka, inhalator, latarka, pompa ciepła, konsola do gier i telewizor. Przydasie – tu jest bardzo szeroka gama możliwości, zależnie od budżetu, urządzeń, budżetu, możliwości składowania różnych paliw,  oraz budżetu. Od powerbanków, baterii, akumulatorków i niewielkich paneli słonecznych (o mocy co najmniej w okolicy 100W) wszelkiej maści do zasilenia elektroniki, przez różnego kalibru urządzenia UPS mniej lub bardziej przenośne i pojemne, aż do baterii akumulatorów głębokiego rozładowania, spiętych z własnym generatorem wielosystemowym (np. gaz+benzyna), fotowoltaiką, i izolowaną własną małą siecią włącznie. Należy jednak zauważyć, że awaryjne generatory napędzane siłą ludzkich mięśniami są, co tu dużo mówić, słabe, mało efektywne i upierdliwe w użyciu. Jeśli kto ma dostęp do normalnego paleniska, np. kominek, może się zastanowić nad jakimiś ogniwami termoelektrycznymi. Wiadomo też, że każdy samochód, w którym jeszcze jest paliwo, jest jednocześnie generatorem prądu i grzejnikiem.
  • Potrzeba: nie zmarznąć, gdyby awaria się przeciągnęła. Tu przydasie chyba każdy już ma – kocyki, sweterki, ciepłe ubrania z tych bardziej sportowych jako sensowny początek, dla tych bardziej ambitnych – ogrzewacze chemiczne różnej maści, ubrania termoaktywne (np. z merynosa), jakieś dodatkowe śpiwory bardziej turystyczne, po rozwiązania rodem z bushcraftu, surwiwalu ekstremalnego i linii frontu, czyli to samo, co dla ambitnych, tylko drożej. Dodatkowo, wszystko na czym jesteś w stanie zagotować wodę, w oczywisty sposób jest źródłem ciepła – tylko w zamkniętych pomieszczeniach trzeba uważać na wilgoć i tlenek węgla
  • Potrzeba: coś zjeść i wypić, gdyby awaria się przeciągnęła. Tu też podstawowe przydasie wystarczy trzymać w większej ilości – gotówkę (żeby zamówić z dowozem jeśli się da), jakieś batoniki, ulubione napoje nie wymagające przygotowania na gorąco. Krok dalej przydałaby się zdolność zagotowania wody – czyli jakaś przenośna kuchenka, choćby turystyczna, i paliwo do niej, oraz jakieś żarcie, które tym wrzątkiem wystarczy zalać – kaszki dla niemowląt, kuskus, zupki-zalewajki itp. Jak kto ma miejsce na normalne palenisko (np. kominek), to też jest ustawiony. Dla koneserów – tabletki do uzdatniania wody i filtry do wody, gdyby trzeba ją było pozyskiwać z przygodnych źródeł, zamiast jak porządny człowiek cywilizacji łacińskiej dostać z urzędowego beczkowozu czy kupić w sklepie z kasą fiskalną online i czytnikiem kart. Jest też opcja "kup raz i trzymaj przez dwie dekady", czyli racje żywnościowe o ekstremalnie długiej przydatności do spożycia, typu NRG-5 i pokrewne, ale to już raczej przydaś na długotrwałe kłopoty ze wszystkim, nie na brak prądu przez dwie doby.
  • Potrzeba: nie zanudzić się na śmierć. Przydasie: normalne książki, papier, kredki, gry planszowe, generalnie coś fajnego do robienia. Przyda się zwłaszcza tym, których blackout złapie w jednym lokum z dziećmi, niezależnie od ich wieku. Przy przedłużającej się awarii ludzie będą chcieli CośZrobić(tm), co czasami może kończyć się nieciekawie, np. zwichnięciami szczęki czy coś. Trzeba mieć czym zadbać o ogólne morale, bo ileż można siedzieć i pić, zwłaszcza z dziećmi, wyobrażoną herbatkę z tych mikro-naparstków udających filiżanki.
  • Potrzeba: brać udział w normalnych wymianach społecznych, jak zwierzęta, bez prądu i sieci. Przydasie: gotówka, na wypadek gdyby karty i net nie działały. Dla koneserów – waluty, złoto w sztabkach i monetach, aczkolwiek zapłacenie złotą monetą wartości 8kPLN za bułkę czy dwie może nastręczać pewnych … wyzwań logistycznych. 
  • Potrzeba: higiena, jeśli trzeba siedzieć po ciemku dłużej niż pół dnia. Przydasie: nawilżane chusteczki higieniczne, dezynfektant do rąk, jeśli nie ma wody do spłukiwania kibla to plastikowe duże worki (dla średniozaawansowanych – z dodatkową butelką chemii do toalet turystycznych i toi-toiów) którymi da się wyłożyć kibel lub rasowa toaleta turystyczna. Kopanie sławojki pozostawiamy jako ćwiczenie własne na 6, dodatkowe punkty jeśli sławojka powstanie na osiedlu z wielkiej płyty.
  • Potrzeba: usuwanie awarii, jeśli mamy szczęście i mieszkamy z dala od ludzi. Przydasie: to jest raj dla gadżeciarzy, ponieważ w takich warunkach można mieć wszystko – od ręcznych siekier i pił do usuwania wiatrołomu, przez wszelkie narzędzia akumulatorowe i spalinowe, do ogromnych generatorów z zapasem paliwa na okres dwukrotnie przekraczający termin przydatności tegoż paliwa. Można nawet trzymać sobie własny zespół elektryków, kto bogatemu zabroni.   

Tricki i knify z okazji blackoutu:

  1. Każde zatankowane auto jest generatorem, grzejnikiem, schronieniem, i środkiem ewakuacji.
  2. Jedno pomieszczenie łatwiej utrzymać w znośnej temperaturze, niż wiele. W razie zimna, warto rozważyć odcięcie reszty mieszkania od kuchni (czyli miejsca z posłaniami oraz palnikami czy kuchenką – niekoniecznie architektonicznej kuchni) czy pokoju z kominkiem.
  3. Jeśli używasz otwartego płomienia w zamkniętych pomieszczeniach, zapewnij sobie wystarczającą ilość tlenu i odprowadź dym. Tlenek węgla zabija na śmierć, a po cichu.
  4. Cegły szamotowe to doskonałe kubełki do przenoszenia ciepła.
  5. Zestandaryzowanie gniazd w drobnej elektronice pozwala na swobodniejsze „przetaczanie” energii pomiędzy urządzeniami w miarę potrzeb. Znaczy, jeśli Twoje akumulatorki AAA i AA mają wejście na ładowanie USB, twój panel słoneczny i radyjko na korbkę mają wyjście z zasilaniem USB, komórka umie robić za powerbank, a reszta gadżetów jest w stanie się zasilić albo z baterii AAA/AA lub z USB, to jesteś w znacznie lepszej sytuacji pod kątem utrzymania całego ekosystemu w ruchu niż mając paczkę jednorazowych baterii chemicznych i Iphone’a.
  6. Ważne numery i informacje warto mieć także w postaci nie wymagającej prądu. Mając papier z numerami, zawsze możesz go użyć, powiedzmy, do innych celów.
  7. Zimą w lodówce wcale nie zawsze jest zimniej, niż na zewnątrz.
  8. Jeśli chcesz sprawdzić, jak ty i twoi używacie prądu i jak sobie radzicie bez niego, umówcie się na dobę eksperymentu i wykręć bezpieczniki. Nie będzie to pełen blackout, ale zawsze jakaś lekcja, a uszkadzać transformatory na osiedlu jednak nie wypada.
  9. Blaszane grille balkonowe za parę zeta pozwalają rozpalić jakiś ogień w pomieszczeniu, ale patrz pkt 3 – trzeba uważać nie tylko na dym i tlenek węgla, ale i na firanki. Generalnie, w bloku jest to kiepski pomysł, bo wentylacja nie jest na to obliczona.

Kryteria ewakuacji, czyli kiedy czas opuścić imprezkę

  1. Podstawowe usługi nie działają dłużej niż dobę – oprócz prądu nie ma sieci komórkowej, gazu, ciepła czy wody, ale wiadomo, gdzie jest normalnie. Znaczy, awaria jest rozległa i geograficznie, i systemowo, ale jest znane miejsce ewakuacji poza strefą dotkniętą. To jest silna wskazówka do pełnej ewakuacji, znaczy wszyscy jadą.
  2. Któraś z podstawowych potrzeb Twoich lub twoich ludzi nie może zostać zaspokojona w strefie, i nie da się tego obsłużyć pozostając w strefie. Jeśli masz środki np. na hotel czy dobrych znajomych/krewnych poza strefą, to nie ma sensu trzymać całej rodziny na skraju wyziębienia na miejscu tylko po to, żeby coś udowodnić. To jest silna wskazówka do przynajmniej częściowej ewakuacji, w sensie odstawienia rodziny i małych dzieci poza strefę, jeśli jest jakaś konkretna przyczyna do pozostania w strefie.
  3. Została zarządzona lub zorganizowana ogólna ewakuacja, przymusowa lub nie. To znaczy, że jest na tyle źle, lub na tyle długo to potrwa, że czynniki uważają za dobry pomysł przemieszczenie masy słabo przygotowanych ludzi do słabo przygotowanego miejsca przejściowego według słabo przygotowanego planu awaryjnego. To jest silna wskazówka do pełnej lub częściowej ewakuacji własnymi środkami, a w ich braku - do ewakuacji środkami publicznymi.
  4. W strefie dotkniętej blackoutem wprowadzono jakikolwiek stan nadzwyczajny, praktyczny lub formalny, godzinę policyjną, czy dowolne inne nadśrodki egzekwowane pod groźbą kary lub przymusu. Jeśli nie ma wyraźnej potrzeby, to nie ma po co sprawdzać osobiście, w jakim kierunku ta sytuacja zmierza.
  5. Skończyła się czekolada, czyli zapasy są na wyczerpaniu i nie ma jak ich odtworzyć. To znaczy, że kończą Ci się możliwości przeczekania na miejscu i trzebaby już się ruszyć i przenieść gdzie indziej.
  6. Okolica robi się niepewna po zmroku, czyli obserwujesz rosnące zagrożenie lokalnym załamaniem systemu – palą się kubły na śmieci albo auta, w sklepach są urządzanie na dziko spontaniczne „promocje 100% na wszystko, co dasz radę wynieść”, są kolejki w punktach wydawania pomocy i widujesz tam bójki, te klimaty.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"W lekkiej piechocie nic nie jest lekkie", czyli po zawodach Lekka Piechota (kat. "Lżejsza", średnio szalona)

Z łopatą, gumiakiem i MON'em po Śląsku, czyli wnioski i obserwacje z działań przeciw- i popowodziowych 2024

Primer - jak sobie łatwo ogarnąć nieuczciwą przewagę na ew. szkolenia wojskowe