Gość w dom, zasoby w powietrze, czyli o tym, jak być docelowym punktem ewakuacji
Większość dwuminutowych planów i przygotowań opiera się na bardzo prostym założeniu - czasami złe rzeczy dzieją się dobrym ludziom, czyli nam. Żebyśmy dobrze się rozumieli - to jest bardzo prawidłowe założenie, i bardzo właściwa podstawa wszelkich przygotowań, ale z biegiem czasu może okazać się niewystarczająca. A to się nam powiększy pierwotny jednoosobowy zbiór dobrych ludzi o dodatkową dorosłą osobę płci odpowiedniej, a to o jakieś dzieci, albo jacyś krewni napatrzywszy się na puszki i nasłuchawszy o tym, jak to RCB czy inne mendia propagują stosy okrągłych frazesów o byciu przygotowanym stwierdzą beztrosko, że jakby co, to oni przyjadą do ciebie, bo przecież wszystko zawsze masz - możliwości jest mnóstwo, i nie wszystkie zawinione.
Dziś poruszymy temat, co można zrobić, żeby możliwie bezboleśnie przejść w planowaniu od bezpośredniej grupy najbliższych do planowania na cebulkę(1).
Otóż, jeśli do włączenia w proces są osoby dorosłe, dysponujące własnym budżetem, należy zacząć od zapuszczenia sondy w postaci "wiesz, bo właściwie masz rację, ale musimy się dogadać co do szczegółów. Opowiedz mi co przywieziesz ze sobą, żeby się nie dublować i żeby niczego nie zabrakło." W ten sposób nie dość, że delikatnie zasugerujemy konieczność włożenia czegokolwiek od siebie, to jeszcze uzyskamy faktyczną możliwość rozłożenia niektórych kosztów na więcej budżetów, albo załatania braków we własnych planach na zasadzie wzajemności.
Jeśli jednak obiekt jest oporny na sugestię, można zareagować z entuzjazmem, roztaczając wizje wielopłaszczyznowej współpracy. Zazwyczaj sama propozycja całodniowego spaceru z plecakami czy wypadu na strzelnicę na zespołowe strzelanie nocne wystarcza, żeby temat umarł śmiercią naturalną. Niestety, z tym że inni posiadają wiedzę o naszych przygotowaniach należy po prostu nauczyć się żyć.
Natomiast, jeśli obiekt wykaże minimum zrozumienia dla koncepcji, że wypadałoby brać aktywny udział w procesie ratowania własnej skóry, możemy przejść do warstwowego budowania odporności w szerszej grupie. Wiadomo, nie każdy i nie od razu doskoczy do naszego poziomu, zwłaszcza że niektóre rzeczy jak stosik przeterminowanych, ale nadal właściwie dobrych leków i racji żywnościowych, tona metryczna słoików czy warstwy specjalistycznej literatury do poczytania w wolnym czasie po prostu wymagają czasu(2). Natomiast, dzięki światłemu przywództwu służąc dobrym przykładem możemy takim ludziom oszczędzić i ostrej gadżetozy, i syndromu atomowego, i efektu strusia, i stanów lękowych, i może nawet zespołu odklejonej rzeczywistości. W zamian nie dość, że poszerzymy sobie zbiór dostępnych zasobów o dodatkowe osoby przynajmniej częściowo ogarnięte, to jeszcze znacznie ułatwimy sobie życie w temacie budżetowania naszych przygotowań(3).
Alternatywna metoda, aby w ramach tradycyjnych prezentów takim ludziom zamiast kolejnych skarpet, krawatów, alkoholu czy innych rzeczy tradycyjnych a nieprzydatnych wydawać udziały w naszych zasobach i talony na zasoby(4), jak na razie pozostaje w sferze badań teoretycznych.
1) Ja wiem, że nikt nie lubi ogrów i cebuli, a wszyscy lubią kremówki, ale planowanie na kremówkę jest poniżej godności. Ponieważ polega na biciu piany do kremu i pokryciu wszystkiego warstwą białego g#wna.
2) nie można tak o, pójść do sklepu i dostać takich racji, a kupienie ich na necie wcale nie gwarantuje, że będą właściwie dobre. Cholera wie, gdzie były i co robiły.
3) "Kochanie, Iksińscy już kupili zapasowe butle z gazem, nam przypada zakup węża z przejściówką" - i niekoniecznie trzeba dodawać, że takie węże najrozsądniej kupować w zestawie z przenośnym generatorem prądu dwusystemowym, benzynowo-gazowym. Który, póki sprawa nie przycichnie, skitramy z Iksińskim na strychu u Zeciarskiego. Warstwy.
4) Na przykład, pięknie kaligrafowane zaświadczenie, że w ramach prezentu zakupiliśmy dla nich 5% stazy, którą ze względu na posiadany przez nas pakiet kontrolny będziemy nosić w naszym EDC. Z bezterminową opcją wykupu przez nich pozostałych 95%, oczywiście.
Komentarze
Prześlij komentarz