"Last of Us" uczy bawiąc, czyli czego można się dowiedzieć z klipu o surwiwaliście

Mógłbym o tym, jak to w PL nadal nikt urzędowy nie wyciągnął żadnych wniosków co do stanu obrony cywilnej, po roku pełnowymiarowej wojny na Ukrainie. Mógłbym o tym, jak to pan Moszner, ten od krzywych testów karabinka GROT, obecnie chwalonego przez ukraińskich użytkowników, szuka atencji i tym razem chce czepiać się bez sensu sposobów noszenia i przenoszenia broni przez cywilnych posiadaczy w PL, zupełnie jakoś milczeniem pomijając mizerię szkoleniową w tym temacie SUFO czy państwowych formacji uzbrojonych - ale o tym pewnie i tak niedługo usłyszycie. Mógłbym wreszcie o rozkręcającym się roku wyborczym i rosnącej liście tematów, które wypadałoby sobie ogarnąć. Mógłbym.

Ale dziś będzie o "Last of Us", a konkretnie o fragmencie odcinka 3 w sezonie 1, w którym to widz jest zaznajamiany z postacią surwiwalisty - linka na YT w komentach, markery czasowe dotyczą tegoż filmiku. Bo dało się zrobić lepiej, ale nadal sporo można z tego wyciągnąć - bawi, ucząc 😉
0:04: nasz surwiwalista jest bogatym człowiekiem patrząc po ściance z bronią, ale gust w doborze papieru toaletowego ma dziwny. Bo stare wydania "Guns & Ammo" i innych periodyków, widoczne w jego bunkrze/piwnicy, tylko do tego się nadają, jeśli ktoś się upiera przy trzymaniu tego w formie papierowej.
0:08: kwas siarkowy w takiej ilości generalnie niespecjalnie się przyda. Jeśli chodzi o robienie amunicji, co zdają się sugerować zwały brudnych łusek w pierwszym planie, znacznie lepszym i bezpieczniejszym pomysłem byłoby zastawienie tego miejsca prochami bezdymnymi w pojemnikach hurtowych podobnej objętości.
0:10: jest 6 monitorków CCTV, i komputer ze starym systemem operacyjnym Windows. Znaczy, nasz surwiwalista ma kamery, ma net, ale nie jest na tyle ogarnięty, żeby używać Unixa. No dobra. Ma też swobodnie zasilanie na tyle, żeby podświetlać gablotkę z bronią, ale nie na tyle, żeby porządnie oświetlić swój warsztat. No dobra, dobra. Prawda czasu i prawda ekranu, a konsultanci kosztują. Nasz surwiwalista nie ma śluzy powietrznej w swoim schronie (bo lezie po schodach bezpośrednio z części mieszkalnej). Z tego wynikają następujące rzeczy:
- albo schron nie był hermetyczny i z filtrami powietrza, więc przesiedział tam cały czas w masce - a cywilne maski nie zawsze umożliwiają picie, i właściwie nigdy nie umożliwiają jedzenia, czyli góra dwie doby
- albo poskąpił na zewnętrznych czujnikach jakości powietrza, które byłyby elementem układu filtrującego
- albo miał szczęście, i cokolwiek trafiło w wentylator, nie rozprzestrzenia się za dobrze drogą powietrzną.
0:23 - jednak nie ma w ogóle tematu hermetyczności schronu, bo to zwykła hamerykańska piwnica, której drewniany strop jest podłogą parteru. Jest za to temat rozmieszczenia kamer tego CCTV, bo albo są rozmieszczone dobrze - i wtedy nie ma sensu się skradać po własnym domu, albo mają martwe pola - i wtedy nie ma sensu ani ich instalacja, ani opuszczanie schronu. Poza tym, skoro strop piwnicy jest podłogą parteru, ew. niepożądanych gości dałoby się wykryć tradycyjnymi patentami - kroki słychać, przez szpary widać (wystarczyłoby światło zgasić), takie tam. Tematu rzucenia sobie CCTV na tablet nawet nie tykam - tam są stareńkie windowsy, jak rany.
0:26 do 0:36 - nie wiem, gdzie nasz surwiwalista uczył się CQB i trenował strzelanie, ale ktoś go strasznie oszukał. Dodatkowo, biorąc pod uwagę to, co zostało w gablotce, ktoś też straszliwie go oszukał co do tematów ogólnotaktycznych czy łowieckich - chłop ma na sobie naboje do strzelby ułożone do szybkiego doładowania dubeltówki (z przerwą), wszystkie naboje są takie same (czyli nie skorzysta z głównej zalety strzelby, jaką jest różnorodna amunicja "na każdą okazję"), nie ma awaryjnej amunicji na strzelbie-pompce, nie ma kolimatora (a to grosze są w porównaniu z CCTV i gablotką), a kabury tego typu wyszły z mody cywilnych strzelców jakieś dwie dekady temu - z konkretnych powodów. Nie ma też na sobie osłon balistycznych. Do tego staje w drzwiach, potem na białym ganku, a potem na środku trawnika. Albo spodziewamy się kłopotów na które potrzebna jest broń długa, i wtedy ma nas nie być widać, albo spacerujemy po otwartym terenie, i wtedy nie ma się co czaić i wyskakiwać znienacka. Bo się jeszcze człowiek wypier#oli i sobie sam krzywdę zrobi.
0:51 - ta maska jest uszkodzona (sparciała) i prawdopodobnie nieszczelna. A nawet gdyby była dobra, przy takim stylu zarostu nadal będzie nieszczelna. Filtr też pamięta lepsze lata. Czyli, chłop po prostu miał szczęście.
0:54 - szkoła badania jakości powietrza rodem z "Prometeusza". Jeśli był dobry powód ubrać maskę, to się jej nie ściąga, póki nie będzie ku temu równie dobrego powodu - np. zewnętrznej informacji, że cokolwiek latało i truło już nie lata.
1:07 - surwiwalista i myśliwy, a musi improwizować przyczepkę z łodzi? No dobra.
1:20 - powiedzmy, że udało mu się uruchomić pompy, bo wcześniej miał to rozkminione, albo znał ludzi na tej stacji. Okno wybite niepotrzebnie, pośpiechu nie ma, a przecież całej wachy nie zabierze. Taśmy na tych beczkach są luźne, to się będzie bujało przy dynamicznej jeź...
1:23 - ...dzie. Po co się spieszyć? Nikogo nie ma w okolicy, wachę trzeba szanować, droga jest w stanie nieznanym i może być uszkodzona czy zablokowana. Wiezie na oko około pół tony do tony paliwa, nie do końca optymalnie rozłożonego(beczki w pojeździe są częściowo za tylną osią, beczki w łodzi też coś blisko osi przyczepki, płyny się przelewają i można się nieźle zdziwić). Nie ma się co śpieszyć, zwłaszcza solo i bez backupu.
1:39 - skoro miał rozplanowane rzeczy do zbudowania JakbyCo(tm), powinien był mieć te rzeczy od dawna w domu - tym bardziej, że nic jakoś specjalnego nie spakował. "Ukradnę sobie z hipermarketu" to jest bardzo, bardzo kiepski plan, tym bardziej, że centra handlowe bywają łupione JakbyCo(tm).
1:45 - no nie taranowałbym szlabanu i bramy swoim najlepszym wózkiem, wioząc tonę wachy w plastikowyc beczkach i z podczepioną łodzią. No nie, po prostu nie. Kulturalnie, nożycami albo piłką łańcuch, a potem zamknąć za sobą, bo jak się ktoś niepowołany tam do sporego węzła gazowego zapląta to przecież tragedia może być 😉
1:50 - o, tymi nożycami właśnie.
1:53 - powiedzmy, że znał też managera od gazowni, tak jak i ekipę ze stacji benzynowej. I powiedzmy, że pompy znalazł, włączył i sprawdził wcześniej. Chyba jednak prościej byłoby mieć własny zbiornik na gaz pod trawnikiem, do kompletu ze zbiornikiem na wachę. Nawet u nas można takie spokojnie ogarnąć, a przypominam, nasz surwiwalista biedny nie jest. Diabli wiedzą, w jakim stanie zostawiono palniki u sąsiadów podczas ewakuacji, a gasić jakby co nie będzie komu.
1:55 - dobrze widać błędne rozłożenie ładunku, które generalnie może na pierwszym wyboju pozbawić samochód sterowności. Znaczy, gdyby w beczkach faktycznie było tyle płynu. Już nie czepiam się zmiany koloru czy kolejności pełnych beczek, to jest poza ćwiczeniem 😉
2:12 - taki dupny generator tylko pod plandeką, czyli właściwie pod chmurką? Wiata minimum, szopa lepiej - zwłaszcza, że budynków mu nie brakuje. No i nie wiem, co on chce zasilać, bo to ma gabaryty takie, jakby chciał ładnych kilka domów ogrzać i oświetlić, a nie tylko swój z przedpolem. O, albo podpiąć pod napięcie kilka km ogrodzenia.
2:26 - "Chodźcie wszyscy, chodźcie każdy, mam prąd i wachę, częstujcie się, bo dzielę się gościnnym pyrpyrpyr". No chyba lepiej nie...
2:38 - Nick Offerman zna się na robocie z drewnem. Tylko po co mu zielone drewno w niewielkiej ilości, skoro ma gaz, prąd i wachę za darmo - chyba tylko do wędzarni?
2:49 - to nie za bardzo ma sens, kąt jest za duży - nie da to dobrego pokrycia, a i strefa rażona będzie bardzo płytka. To już płytki dół z materiałem wybuchowym przykrytym kamieniami czy złomem, z jedną ścianą pionową a drugą mocno pochyłą (trudne słowo na dziś: FUGAS), byłby dużo ciekawszą, prostszą i skuteczną konstrukcją. Tylko dalej od płotu.
2:57 - bardzo dużo roboty jak na ostatnią chwilę. To można było spokojnie przygotować po wewnętrznej stronie (podwójnego) ogrodzenia, albo wykonać taki "drenaż" znacznie wcześniej, maszynowo, koparką. "Chicken wire" wbrew pozorom sporo uniesie, a takie maskowanie nie dość, że przecieknie do dziury po pierwszym deszczu, to będzie bardzo wyraźnie się odcinać od reszty trawnika najdalej za dwa dni.
3:02: własny warzywniak bardzo na propsie, jeśli tylko jest gdzie. Szklarenka też całkiem, całkiem.
3:12: o, chyba jest wędzarnia/suszarnia. Tylko znowu, skąd wie, że cokolwiek trafiło w wentylator i zmusiło go do ubrania maski, nie skaziło dzikiego mięsa? To by warto było odczekać, i to raczej sporo czasu, zanim się człowiek zabierze za krwistego steka z dziczyzny. O zwykłych pasożytach nie wspominając.
3:52: o, analogowy XIX-wieczny alarm akustyczny, cokolwiek nadmiarowy skoro mamy CCTV z czujnikiem ruchu. Pułapka na myszy plus goły nabój to strzelby, bez żadnej komory czy lufy, jest w stanie jedynie narobić (niewielkiego) hałasu, bo plastik nijak nie utrzyma ciśnienia pozwalającego choćby na spalenie się jakiejś istotnej części prochu...
4:03: ... i absolutnie nie jest w stanie dać takiego efektu. Dodatkowa lekcja to biały, wyraźnie widoczny sznurek w poprzek ścieżki, i całe ustrojstwo właściwie na wysokości wzroku, na gołym pniu, bez maskowania - za wysoko na zwierzynę inną, niż dwunożna. Zupełnie tak, jakby miała to być raczej forma znaku "Wstęp wzbroniony. Ale tak naprawdę, bez żartów - skoro to widzisz, to jesteś za blisko", a nie uczciwa pułapka na złoli.
Cztery minuty, a ja się ubawiłem. Chyba faktycznie sobie kiedyś serial obejrzę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"W lekkiej piechocie nic nie jest lekkie", czyli po zawodach Lekka Piechota (kat. "Lżejsza", średnio szalona)

Z łopatą, gumiakiem i MON'em po Śląsku, czyli wnioski i obserwacje z działań przeciw- i popowodziowych 2024

Primer - jak sobie łatwo ogarnąć nieuczciwą przewagę na ew. szkolenia wojskowe