Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2023

Recon Squad, czyli po co mi była walka o każdy gram plecaka.

Pojechaliśmy sobie z kumplami na Recon Squad. To takie zawody strzelecko-taktyczne, organizowane przez GTS Brass w rejonie Racław-Witnica -Łupowo. Tak trochę z głupia frant i na wariata pojechaliśmy, bo mimo że wiedzieliśmy że poprzeczka nie będzie nisko, to sądziliśmy, że prawie z marszu jakoś to pewnie ogarniemy – w końcu jeden to triathlonista, ironmanowiec i w ogóle chłop nie do zdarcia,  więc jego kondychy powinno starczyć na czterech, dwu zajmowało się milsimami na poważnie więc generalnie w temacie, a ja kiedyś bywałem pod Grunwaldem, więc wiem co to maszerowanie w upale z obciążeniem, dzi...ękuję. Naszą tajną bronią miała być moja inżynierioza, szpejoza po-milsimowa, i triathlon. Tym razem wystarczyło wyjechać o 7:00, bo część terenowa miała się zacząć o 14tej. Spoko, zachód słońca około 10tej, do przejścia 33km (tak, uczciwie nas organizator ostrzegł ile trzeba będzie drałować), to się w 10h wyrobimy, najwyżej ostatnie metry się przejdzie na czołówkach – a przynajmniej ta...

Każdy gram na wagę złota, czyli o tym, jak pakować rzeczy na grzbiet.

Lato za pasem, a wraz z nim radosne wędrówki przed siebie, dzika przyroda otaczająca zewsząd, ścieżki biegnące w nieznane i przygoda za przygodą. A wraz z nimi, pęcherze na nogach, pogryzienia przez owady, chłód, głód, odwodnienie, obolałe plecy aż do kolan i odparzenia, bo ktoś uznał za dobry pomysł spakowanie na swoje plecy połowy mieszkania i ćwiartki piwnicy, tak na wszelki wypadek, bo komandosi Jutuba tak poradzili. I tu wjeżdżamy my, z garścią dobrych rad, ratujących skórę tricków, oczywistych banałów i niesprawdzonych rozkminek. Które, oczywiście, każdy Czytelnik zastosuje (lub nie) na własną, wyłączną odpowiedzialność. Duży może więcej, czyli zasada kciuka w oko. Dla skupienia uwagi przyjmijmy, że lekki plecak to mniej niż 10% wagi operatora. Ciężki plecak to do 25% wagi operatora. Wszystko ponad 25% to albo głupota, albo ośli upór, albo desperacja. No, albo tornister szkolny, bo przecież wiadomo, że dzieciaki poniosą wszystko. Plecak, czyli w czym rzecz. Dobry plecak dobrany d...

Dwa to jeden, a jeden to żaden, czyli o zapasie części zamiennych.

Są takie dni w życiu żółwia, że się rzeczy psują. Czasami sprawa jest prosta – j#bło, to j#bło, na ch# drążyć temat, trzeba kupić nowe i tyle. Póki działa internet, sklepy są otwarte, jest prąd i można cierpliwie poczekać, nie ma problemu – da się dostac wszystko, tylko czasami trzeba będzie na przykład czekać na przesyłkę z Kanady części do chińskiej latarki kupionej w Polsce 1). Gorzej, jak sprawa jest trochę bardziej pilna, albo człowiek planuje na okoliczność awarii. Wtedy wypadałoby trzymać albo całe urządzenie zapasowe, żeby bezstresowo to zepsute skanibalizować sobie na części zapasowe, grzejąc się metaforycznie w ciepełku uruchomionego bezstresowo drugiego. Ale to droga zabawa, tym droższa, im bardziej złożone jest to urządzenie. Bywa też tak, że po prostu nie ma sensu kupowania zapasowego urządzenia, bo używa się go tylko od wielkiego dzwonu 2) . Wtedy mądry człowiek sobie zapewni odpowiedni zapas części, które najczęściej padają, albo takich, które poszerzają możliwości urząd...