Co tam piszczy w lesie, czyli przełaj nocą po śniegu

 Dzięki Ludziom Którzy Wiedzą1), dzisiaj trochę poradnika terenowego dla miejskich prepersów, złośliwych mistrzów gry i innych twórców fabularnych o niewielkim przebiegu w terenie. Na warsztat został wzięty las liściasty i mieszany, zimą, nocą, zaśnieżony, wraz z naturalnymi przyległościami 2), krótka pętla edukacyjna 4-5km, czas lekcji 2h. Zajęcia przeprowadzone bez strat własnych.

No to leci samo mięsko, że tak powiem, wydestylowane.

  1. Wszystko, co na człowieku będzie zwisać czy powiewać, będzie zaczepiać o wszystko, co zwisa, powiewa i rośnie po drodze. Zaczynając od wszelkich szat i płaszczy, przez wszelkie torby i luźne pasy, aż po wszystko malowniczo przyczepione na plecaczku.

  2. Lina, nawet najlepiej sklarowana, dyndająca się na karabińczyku na plecaku jest złym pomysłem. Chcesz mieć linę na zewnątrz plecaka, z jakichś nieznanych a ezoterycznie praktycznych powodów? Zawiń ją w jakiś pokrowiec i przyczep tak, żeby się nie majtała.

  3. Nawet w dość głębokim śniegu da się chodzić w niskich butach – jest do tego specjalny krok, ale trzeba go zobaczyć, poczuć tę wspaniałą suchość w butach niezasypywanych śniegiem i niezalewanych topniejącym lodem, żeby to zrozumieć 3)

  4. Bez aktywnego, stałego i świadomego pilnowania kierunku 4), orientacja w zaśnieżonym lesie nocą ulatnia się prawie natychmiast. Zrobiliśmy łuk o 90 stopni tak na dystansie może 200 metrów, i zupełnie go przegapiłem do tego stopnia, że po wyjściu na dobrze znaną mi parkową dróżkę nie byłem w stanie ani jej rozpoznać, ani się ponownie zorientować przez dobrych parę minut.

  5. Śnieg doskonale odbija światło. Wystarczy kawałek księżyca, nawet z lekkim zachmurzeniem, czy normalna dzisiejsza łuna miejska, żeby widzieć naprawdę wszystko wyraźnie.

  6. Jednocześnie, śnieg równie doskonale kryje górki, dołki, gałęzie i inne takie, zwłaszcza jeśli człowiek patrzy prosto pod nogi, jak latem. Toteż warto wiedzieć, że trasę trzeba sobie wybierać patrząc parę metrów przed siebie, bo wtedy jeszcze widać górki, dołki, czy wystające rzeczy do przemyślenia i ominięcia. Inaczej człowiek ślepi w jednolitą, białą pokrywę i wpada w różne takie.

  7. A propos wpadania - Ludzie Którzy Wiedzą radzą, żeby idąc przełajem w śniegu jednak się trochę skulić do przodu i trzymać ręce przy sobie, Albowiem Powiedziane Jest, że jedynie kwestią czasu jest, aż się człowiek wyd#pi o coś, co przeoczył pod śniegiem 5), a wtedy lepiej lecieć kontrolowanie na pysk i w obejrzaną zaspę, niż przypadkowo na plecy i cholera wie w co.

  8. Specjalnym przypadkiem wpadania w coś jest przekraczanie wądołów czy niespecjalnie szerokich strumieni. Inaczej niż latem, wdepnięcie w wodę zimą to jedno z najbardziej niezalecanych rozwiązań 6). W związku z tym, Zalecaną Metodą jest:

    1. dokładnie przemyśleć swoje wybory życiowe, w szczególności, czy to jest najlepsze miejsce do przekraczania

    2. zdjąć plecak

    3. zleźć możliwie blisko wody/rzeczy do przekroczenia, ale jeszcze tak, żeby nie zjechać. Stopy wcinać bokiem w podejście, jeśli jest strome.

    4. Ustawić się bokiem, żeby robić krok w bok i wbijać od razu stopę krawędzią, a nie zjechać jak na skórce od banana.

    5. Rozbujać plecak tak, jakby się chciało go rzucić na drugą stronę.

    6. „przewieźć się” na „rzuconym” plecaku na drugą stronę.

      Oczywiście, Nawet Bardziej Zalecaną Metodą jest Obejść Problem, bo jakiekolwiek skakanie po nocy na śniegu w lesie na pochyłym gruncie obok wody niejako z definicji jest … śliskie.

  9. Stając choćby na chwilę, Dobrym Pomysłem jest udeptać sobie niewielki kawałek śniegu tak, żeby

    1. dało się otrzepać, tupnąć butami tak, żeby śnieg na nich nie zalegał, nie topił się i nie ściekał

    2. możliwie mało „dzikiego” białego g#wna stykało się z butami gdziekolwiek poza podeszwą

  10. O zacieraniu śladów można zapomnieć. Ślady się zatrą, jak spadnie wystarczająco dużo nowego śniegu, albo jak się stopi wystarczająco dużo starego. Zacieranie gałęzią czy inne takie wleczone derki to kinowe kłamstwo. Jedyna rzecz którą można próbować zrobić, to ukryć ilu ludzi szło, idąc po swoich śladach. Najlepiej, żeby pierwszy i ostatni w kolumnie mieli największy rozmiar buta – pierwszy do torowania tak, żeby wszyscy pozostali się stopami zmieścili bez dodatkowego wysiłku, a ostatni, żeby dokładnie wszystko wymieszać i zadeptać, jednocześnie pilnując, żeby nikt nie został.

  11. Czytanie śladów – trzeba umieć, ale w przypadku nowych tropów na śniegu wcale nie tak bardzo. Jak się uczyć tropów, to jednak najprościej na śniegu, przy lesie lub na jakimś otwartym terenie w lesie.

    Trop kuny, z ogonkiem, w noktowizji.

    ... a obok świeże tropy człowieków.

  12. Ścieżki zwierzęce:

    1. są, ale może się okazać, że na końcu ścieżki spotka się ich właścicieli.

    2. warto wiedzieć, że zwierzaki zazwyczaj nie przejmują się terenem podmokłym. Ciemny, mokry śnieg lub woda na dnie tropów to silna sugestia, żeby jednak iść jakoś inaczej

    3. zwierzaki zazwyczaj mają sporo mniej niż 175cm wzrostu, i nigdy nie noszą drabin czy włóczni, więc ich ścieżka może nie spełniać norm wysokości dla Homo Sapiens

  13. Sarny i zające zaczynają uciekać na jakichś 15-20 metrach – a do tego momentu są zupełnie niewidoczne bez termowizji. Daje to pewne pojęcie o stopniu trudności wykrycia ludzików, które wolałyby nie zostać wykryte.

  14. Wszystkie letnie zasady dotyczące patrzenia z ciemnego w jasne (z lasu na łąkę) i odwrotnie pozostają jak najbardziej w mocy. Różnica w oświetleniu księżycem otwartej, ośnieżonej przestrzeni poza lasem jest spora, do tego stopnia, że najpierw byłem przekonany, że gdzieś tam jest latarnia. Jedyna różnica zachodzi wtedy, kiedy las jest niezbyt gęsty i patrząc z zewnątrz widać pokrywę śnieżną przez lub między drzewami, ponieważ dostarcza ona doskonałego podświetlenia tła, eksponując ewentualny ruch.

  15. Buszkraft to wspaniała sprawa i ciekawe umiejętności, ale trzeba mieć na to czas. Znalezienie odpowiednich gałęzi na szkielet śnieżnej rakiety zajęło Ludziom Którzy Wiedzą dobry kwadrans, który ja spędziłem rozglądając się dość bezradnie. Drugi kwadrans zajęło praktyczne zilustrowanie koncepcji, jak dalej tę rakietę konstruować. Ergo, w czasie, który bym potrzebował na wykonanie działającej pary rakiet śnieżnych, najprawdopodobniej ze dwa razy zdążyłbym dojść tam, gdzie potrzebuję, nawet kosztem większego wydatku energetycznego. Z kolei, jeśli bym mieszkał w rejonie, w którym rutynowo zalega po półtora metra puchu, to jednak bym się pewnie szarpnął na gotowe i przypiął do plecaczka. W pokrowcu, oczywiście.

  16. W ogóle, szalenie interesujące jest oglądanie buszkraftowców przy robocie, zwłaszcza, jeśli dzielą się konstruktywną krytyką innych buszkraftowców-jutuberów. Na przykład, każde jutubowe zalecenie zaczynające się od „znajdź 10 prostych patyków o długości 150cm i okoruj” należy rozumieć mniej więcej następująco: „jeśli ci się nudzi, i masz tak ze dwa dni na zmarnowanie, możesz podjąć następującą terapię zajęciową. A jak nie wyjdzie, będziesz przynajmniej mieć trochę opału, kijki na kiełbaski do ogniska, i być może łyko, jeśli nie spierdzieliłeś korowania i wybrałeś właściwe patyki”. Jakoś tak wychodzi, że rozwiązania czysto buszkraftowe7) wymagają sporych nakładów pracy i czasu, co może być pewnym minusem, jeśli człowiek przypadkiem, bo ja wiem, surwiwalowo sobie zamarza w lesie.

  17. Jeśli ze śniegu wystają drzewa, jesteś w lesie. Jeśli ze śniegu zaczynają wystawać wyraźne, podniesione kępy trawy, zaraz możesz być w podmokłym lesie. Jeśli ze śniegu wystają wysokie trzciny, to jest spora szansa, że pod spodem jest woda lub błoto w ilości wystarczającej do zepsucia humoru. Jeśli śnieg jest gładki, i lekko wystają długie, równoległe bruzdy, jest to pole – zwłaszcza, jeśli umiesz wypatrzyć miedze. Jeśli śnieg jest gładki, ale da się wypatrzyć lekkie, długie obniżenie, to tam pewnie jest zasypany rów lub strumyk. Jeśli idziesz po równym śniegu, ale ci coś trochę dudni pod nogami, to pod spodem jest pusto – albo lód nad wodą, albo wykrot wypełniony luźno liśćmi, albo zbity śnieg na kłębach trawy, generalnie jest to sygnał, żeby jednak przemyśleć dalsze życiowe wybory.

  18. Kardio. Śmiganie różnymi przepustami pod drogami różnej kategorii, czasami po kilkadziesiąt metrów w kucki z plecakiem w przysłowiowych zębach, daje w metaforyczną d#pę znacznie bardziej, niż sobie człowiek w fotelu wyobraża. Typowe zimowe ubranie sprawy nie ułatwia. Dlaczego z plecakiem w garści? To proste – jeśli z jednej strony masz żebrowany żelbet sklepienia łukowego, pomyślanego raczej do przenoszenia ciężaru i przepuszczania wody niż do ułatwiania ruchu pieszego, z drugiej strony masz wodę o głębokości i temperaturze czyniących ją zupełnie nieiperspektywiczną, a pomiędzy masz 40 centymetrów minimalistycznej kładki technicznej, to jednak wolisz, żeby między sklepieniem a tobą było jedynie twoje ubranie – a nie plecak, który przy odrobinie pecha zaczepi się tak, że zaliczysz kąpiel.

  19. Dlaczego przepusty? Bo biegnięcie nocą przez 6 pasów autostrady lub 4 pasy drogi krajowej jest znacznie, znacznie gorszym pomysłem. To jest dobry przykład na to, jak Obejść Problem w 3D.

  20. Jeśli skraj lasu jest przyozdobiony wystającymi spod śniegu oponami lub kanapami w różnym stadium rozkładu, ten teren nie nadaje się do niczego i należy go Obejść. O ile upadek po potknięciu się o gałąź pod śniegiem w jeżyny przykryte śniegiem jest przygodą, o tyle taki sam upadek w przykryte śniegiem porozbijane szkło, deski z zardzewiałymi gwoździami, gruz czy nawet w źródło charakterystycznego smrodu padliny już przygodą zdecydowanie nie jest. Tak samo świeżo nawieziona ziemia, ewidentny teren niedawnej wycinki czy karczowania z pniaczkami i ostrymi gałęziami, czy spiętrzona sterta betonowych krawężników (w całkiem niezłym stanie, skądinąd) swoją obecnością stanowczo sugerują wybranie innej ścieżki. Choćby z samego szacunku do swoich kości długich i ciągłości skóry.

  21. Gęsty młodniak8) też należy traktować jako dobry powód do dłuższego spaceru dookoła. Nie dość, że bez maczety daleko człowiek nie zajdzie, to jeszcze może się spotkać ze zirytowanymi, różnogabarytowymi mieszkańcami tegoż młodniaka, nic nie będzie widział dalej niż na dwa wyciągnięcia ręki, narobi w cholerę hałasu i urobi jak głupi tylko po to, żeby obejrzawszy się za siebie wyraźnie zobaczyć odległy o ledwie parę kroków punkt startowy. Ten czas lepiej spędzić Obchodząc Problem.

  22. Idąc polną drogą z wyraźnymi koleinami, należy zakładać, że w koleinach jest woda. Zatem, Dobrym Pomysłem może być iść środkiem, pomiędzy koleinami, bo w odróżnieniu od trawy i zarośli po bokach, doskonale wiemy czego się spodziewać. No chyba, że spodziewamy się ognia nadlatującego wzdłuż tej polnej drogi, to wtedy Należy Być Gdzie Indziej.

  23. I na deser, garść rozkminek luźnych:

    1. mając zaśnieżone, gęste i dość wysokie krzory, mamy właściwie 75% szałasu. Trzeba tylko zawinąć się w tarp, płaszcz czy pałatkę i wczołgać jakoś do środka. Nie było potrzeby, to nie testowaliśmy.

    2. Patrzenie dalej przed siebie niż pod nogi ma przyszłość. W szczególności, pozwala zauważyć takie detale, jak pochylone drzewa na skraju upadku, uciekające sarny czy zające, czy większe obszary wymagające odpowiednio wczesnego obejścia.

    3. Wieszając plecak na gałęzi, warto się upewnić, czy on tam został. Warto też zapamiętać, jak po niego wrócić (hint: po własnych śladach) po próbie znalezienia odpowiednio buszkraftowych patyków.

    4. Krótkie, przygotowane sznurki biją na łeb konieczność odcinania czegokolwiek z długiej linki. Cięcie linki to ostateczność, bo 40 kawałków po 50cm wcale, ale to wcale nie jest ekwiwalentem 20 metrów linki - niezależnie od tego, co mówią gry. Warto też umieć zawiązać (i rozwiązać) ulubione, podstawowe węzły po omacku.

    5. Karabińczyk do powieszenia plecaczka na pętli nie powinien trzymać niczego innego ważnego, bo potem człowiek szuka tego w śniegu, kiedy się toto wyczepi przy operowaniu karabińczykiem

    6. Da się rozpalić ogień na śniegu – sztuczka podobno polega na tym, żeby zrobić porządną podłogę z czegokolwiek, co nie zjara się od razu, nie roztopi, i nie zapadnie w reszcie śniegu. Warto też jakoś zapewnić roztopionemu śniegowi jakiś spadek czy inny rowek, żeby nie mieć od razu jeziora. Też nie było potrzeby, więc nie sprawdziłem – acz posiadanie małej zapalniczki-palnika spotkało się z uznaniem, w myśl zasady Najmniejszego Wysiłku.

    7. W nocy wszystkie kamuflaże są czarne, poza białą płachtą kamuflaży arktycznych. JakbyCo(tm), to te białe flizelinowe kombinezony malarskie coś tam wytrzymają, zanim zamienią się w porozrywane, znacznie lepiej maskujące sylwetkę kawałki.

Wszystko powyższe jest dokładnie tym rodzajem „trywialnych detali implementacyjnych”, na których wykładają się plany prepersów matematycznych, oraz wszelkie plany oparte na nieprzetestowanych założeniach teoretycznych. Idźcie na spacer i sprawdzajcie wyobrażenia, a jeszcze lepiej, idźcie na spacer z Ludźmi Którzy Wiedzą ;-)


1) Oni już tam Wiedzą, o kogo chodzi :-)

2) Zwykłe, naturalne formy krajobrazowe – łęg, teren zalewowy, nasyp kolejowy, droga lokalna, krajowa i autostrada, nielegalne wysypisko śmieci „zwykłych” i prawdopodobnie nielegalny punkt zrzutu gruzu i ziemi. Typowy krajobraz okołoleśny.

3) … albo po prostu wsuwać stopę lekko w przód tak, żeby trochę wbić się paluchami do przodu pod śnieg, a wyciągając stopę lekko „grzebnąć i wierzgnąć”, żeby się białe g#wno nie osypało do buta. Wymaga pewnej praktyki. Oczywiście, można też po prostu mieć wysokie buty albo stuptuty, ale to niesportowe i o niskiej wartości treningowej.

4) Orientację w terenie utrzymuje się przy użyciu wzroku. Mianowicie, ślepi się za siebie, czy ślady idą prosto, ślepi się dookoła potwierdzając, że punkty charakterystyczne (o ile są) nadal są w spodziewanej relacji do nas, ślepi się na kierunek cieni i położenie księżyca (jeśli jest), ślepi się w końcu na kompas, mapkę, czy elektronikę. Alternatywnie, ślepi się na przewodnika, żeby potem przeżyć zdziwienia co do dystansu i miejsca.

5) wstępne pomiary wykazują, że dla głębokości śniegu 10-15cm, poszycia o niskiej do przeciętnej gęstości, plecaka o wadze do 10kg, księżyca w I kwadrze, braku opadów i przelotnego zachmurzenia MTBF (Mean Time Between Falls, Średni Czas Pomiędzy Upadkami) nie powinien spaść poniżej 2h. Oczywiście, dalsze badania są niezbędne

6) zaraz po wprowadzeniu gałęzi w oczodół, czy złamaniu którejś kości długiej.

7)także: stare indiańskie, mnichów z Szaolin, kowbojskie, partyzanckie, szmuglerów, góralskie czy tradycyjne. Low-tech i no-tech mają swoje zasłużone miejsce w palecie narzędzi, ale raczej nie powinno ono być w zupełnie pierwszym szeregu. Zwłaszcza w mieście.

8) każdy młodniak jest gęsty, a nasadzenia dodatkowo są pełne bruzd jak po głębokiej orce i ogrodzeń. Jednym słowem, NOPE.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Z łopatą, gumiakiem i MON'em po Śląsku, czyli wnioski i obserwacje z działań przeciw- i popowodziowych 2024

Primer - jak sobie łatwo ogarnąć nieuczciwą przewagę na ew. szkolenia wojskowe

Różnice między wojskiem, preppingiem a normalnością, czyli dlaczego nie wszystko da się załatwić odpowiednim użyciem materiałów wybuchowych.