Plemiona i klany, czyli skąd się biorą eksperci od preppingu.

Ostatnio 1) zapewne Drogi Czytelnik zauważył pewien taki ogólny wzrost zainteresowania tematyką odporności, planów zapasowych, bycia przygotowanym nie tylko na ośmiogodzinny dzień pracy zakończony piwerkiem na kanapie przed TV, ogólnie mówiąc - tematami ocierającymi się z różnych stron o prepping. Zainteresowanie ze wszech miar godne pochwały, uzasadnione, acz cokolwiek chaotyczne. Chaotyczne, ponieważ okazało się, że tak jak nie przymierzając o seksie, jako społeczeństwo nie mamy właściwie języka żeby o TYCH tematach porozmawiać normalnie, bez pier##lenia, fantazjowania czy słownictwa raportów medycznych i innych urzędowych 2)

Jako że natura nie znosi próżni, a w internetach da się znaleźć odpowiedzi na każde pytanie 3), bardzo płynnie i właściwie szybko stali się widoczni eksperci o bardzo różnych drogach dochodzenia do rozpoznawalności. Ponieważ fakt, że przyjęte milczące założenia w istotny sposób wpływają na efekt końcowy jest znany co najmniej od roku 1993 4), zasadnym wydaje się wskazanie pewnych wspólnych trendów. No to lecimy.

  1. Aborygeni Preppingu - ludzie, którzy siedzą w bajce preperskiej od zawsze i od pokoleń, dłużej niż istnieją internety. Ludzie przygotowani na różne okoliczności z czystej potrzeby, ze względu na miejsca i społeczności w których żyją. Jako wcielenia zdrowego rozsądku i pragmatyzmu nie przebijają się w mediach, chyba że się coś któremuś w głowie popsuje na starość i zmieni go w medialną sensację, albo gdy dalsza a niewtajemniczona odpowiednio rodzina w procesie podziału spadku nagle odkryje Ciekawe Rzeczy(tm) na odziedziczonej działce w samym środku Nigdzie czy w innym składziku. Tych medialnych należy słuchać z dużą dawką krytycyzmu, zwłaszcza przy informacjach wybiegających poza czysto praktyczne "co i jak można zrobić z rzeczy pod ręką", czy "co warto mieć Na Wszelki Wypadek". Jeśli przypadkiem macie nieujawnionego medialnie Aborygena Preppingu w swoim kręgu towarzyskim, bezwzględnie należy z nim konsultować wszystko inne, co wam przyniosą internety. Bardzo często się okaże, że znacznie lepszy efekt znacznie mn9iejszym nakładem sił i środków da któraś z jego "przecież oczywistych" technik. Nie należy natomiast nigdy pytać, dlaczego jedna strona strzechy czy też niedalekie charakterystyczne krzaki przy upale cokolwiek walą olejem, a nie swoim naturalnym zapachem.
  2. Hipsterzy Nowoczesnego Preppingu - czyli ludzie, którzy się tym zajmowali zanim stało się to modne, ale którzy pełnymi garściami czerpią z dobrodziejstw cywilizacji cyfrowej i potrafią się w niej swobodnie poruszać. Ze względu na znaczny staż, prawdopodobnie popełnili już większość możliwych błędów (łącznie z tymi, o możliwości popełnienia nie masz nawet mglistych koszmarów), zadali większoć pytań (z różnym skutkiem) i rozkminili (także z różnym skutkiem) większość możliwych i parę niemożliwych scenariuszy. Warto ich posłuchać, poczytać czy pooglądać, bo przepalili prawdopodobnie więcej czasu i zasobów na TE sprawy, niż w tej chwili masz do dyspozycji. Oczywiście, wiedzę pozyskaną nadal należy traktować krytycznie, bo bywa różnie. Gadżeciarstwo bywa silne w tym plemieniu.
  3. Cyberprepersi - czyli faktyczni eksperci od różnych tematów IT, którzy z charakterystyczną dla branży dużą dozą pesymizmu analizują zastane rozległe systemy pod kątem ich wydolności i odporności. Siłą rzeczy ich analizy będą dotyczyły raczej tematów high-tech, a proponowane rozwiązania będą się raczej koncentrowały wokół założenia, że ktoś jeszcze tym wózkiem jest w stanie kierować, a kawaleria jest w drodze. Ze względu na skrzywienie inżynierskie i wrażliwość na dryf tematyczny mają tendencję do przekształcania się z czasem w pełnokrwistych Hipsterów Preppingu.
  4. Leśni Ludzie, czyli bushcraft i turyści. Ponieważ ich zestaw umiejętności i poglądów skrystalizował się dookoła długich (i dłuższych) okresów przebywania w tzw. dziczy, podstawowym rozważanym przez nich paradygmatem jest "JakbyCo, to za plecak w las!". Ma to swoje niezaprzeczalne zalety, choćby w postaci minimalistycznego i ultralekkiego ekwipunku i zdolności do wyczarowania zaawansowanych i złożonych technicznie rozwiązań dosłownie z mchu i paproci. Ma to też jednak i parę wad, takich jak słabe zalesienie właściwie wszystkich większych ośrodków miejskich, czy problemy z dogrzaniem zimą właściwie każdego pierwszego szałasu.
  5. BoAmerykanie, czyli duchowi dziedzice i mentalni potomkowie ruchu preperskiego w USA. Warto ich śledzić ze względu na ekstremalne scenariusze, jakie są przez nich rozkminiane, aczkolwiek każda porada praktyczna rozpoczynająca się od "zorganizuj sobie Humvee, trzech ludzi dobrze obeznanych z karabinami i minimum 4 tysiące naboi" musi budzić pewien sceptycyzm. No bo bądźmy poważni. Humvee? Przy jego spalaniu i obecnych cenach paliwa?
  6. Strategosy Nowego Wzoru o Wojnie - czyli ludzie, normalnie zajmujący się czymś zupełnie innym, którzy poczuli potrzebę dołożenia cegiełki i poszerzenia swojego wkładu w portfolio o działkę preperską. Zazwyczaj w formie współpracy z kimś z któregoś z pozostałych plemion. Tu wszystko zależy od tego, na kogo trafili i do kogo się adresują, bo przy odrobinie pecha można się dowiedzieć od gospodarza programu 5), że posiadanie planów ewakuacji to już hardkor, ale za to kupno licznika Geigera za parę klocków to właściwie codzienność każdej rodziny w PL.
  7. Wojskowi - tak byli jak i aktywni, także inni funkcjonariusze służb. Tu sprawa jest złożona. Z jednej strony, w temacie umiejętności indywidualnych i samego surwiwalu, trudno się czegoś doczepić. Z drugiej strony, ich szkolenie koncentruje się na bardzo wąskiej grupie scenariuszy ekstremalnych, z równie ekstremalnymi rozwiązaniami, i to w ramach członkostwa w ogromnej organizacji udostępniającej naprawdę spore zaplecze logistyczne i dysponującej ogromnymi środkami. W tym niedostępnymi na rynku cywilnym, takimi jak materiały wybuchowe czy duże grupy uzbrojonych ludzi wykonujących polecenia. Ich wiedza niewątpliwie będzie przydatna jak się WszystkoZes#a (tzw. duże TEOTWAWKI), ale zabezpieczanie się przed włamywaczami przez rozstawienie pułapek z granatów w szklankach coś ostatnio jest uznawane za nieuprzejme. Zwłaszcza przy dzieciach.
  8. PaństwoPowinni - czyli wszyscy, którzy się nagle ocknęli z okazji pandemii czy przejścia wojny w UA w fazę ostrą, rozejrzeli, i stwierdzili z przerażeniem że są doskonale urządzeni w tej d#pie zwanej obroną cywilną. W związku z tym produkują kolejne tomy doskonałych pomysłów co trzebaby jeszcze na cito zrobić, żeby było lepiej, ale z państwowych, nie z własnych. I nie samodzielnie, ale instytucjonalnie. Tu należy przyznać, że niektóre pomysły są interesujące, trzeba je tylko umieć oddzielić od tych kabaretowych. No i nie należy wstrzymywać oddechu w oczekiwaniu na jakiekolwiek skutki praktyczne - w szczególności, nie należy oczekiwać na jakiekolwiek szybkie działania przeróżnych instytucji.
  9. Preppersi Instytucjonalni, czyli te instytucje, które powinny się tym wszystkim zajmować. Tu można zaobserwować ciekawą prawidłowość - im bliżej do planowanej daty rozwiązania danej komórki, tym bardziej widoczne staje się jej działanie. Przykładowo, wielu obywateli dowiedziało się o istnieniu RCB dopiero z materiałów, które opublikowało ono będąc zagrożone planową likwidacją. Ponieważ niejako z definicji materiały produkowane przez instytucje są adresowane do każdego (czyli tak właściwie do nikogo), dla rozsądnego człowieka stanowić one mogą wyłącznie punkt startowy do dalszych własnych rozkminek. Materiały te są bowiem równie precyzyjne co przepowiednie Nostradamusa (i czasami równie stare), i oprócz głośnego powtarzania truizmów oczywistych dla każdego z IQ powyżej temperatury pokojowej 6) mogą jedynie służyć jako lista ogólnych tematów do rozkminienia własnoręcznie.
  10. Stańczyki w Loży Szyderców, czyli na przykład my tutaj wszyscy jeden w zespole dwuminutowym. Coś tam niby wiemy, coś tam podobno umiemy, ale przede wszystkim wolimy śmiać się niż płakać, i cokolwiek robić niż czekać. Bonusowe punkty są za działanie z sensem i szyderę konstruktywną, aczkolwiek wcale nie są to efekty gwarantowane. Treści adresowane głównie do myślących, bo obrazków nie ma wcale, a jest dużo długich słów - i nie wszystkie da się znaleźć w słowniku.

Podsumowując - prawidłowa i szybka identyfikacja "żabiego DNA" danego źródła informacji pozwala na szybą i pełną identyfikację tak błędów poznawczych, jak i milczących założeń dominujących w przekazie danego źródła. To z kolei pozwala na skuteczne filtrowanie i poprawną interpretację wiedzy przekazywanej tak jawnie, jak i nieświadomie - ponieważ nawet najbardziej odklejony "ekspiert" zawsze może służyć jako zły przykład. Dodatkowo, unaocznia to fakt, że istnienie sprzecznych analiz i porad z różnych, powiedzmy, linii przekazu, jest stanem jak najbardziej naturalnym. Równie naturalnym, co złota zasada Róbmy Swoje, która w swej rozszerzonej postaci brzmi:

"W obliczu chaosu informacyjnego, stanów lękowych i gonitwy myśli należy wybrać jedną rzecz do zrobienia, która jest realnie w zasięgu i wydaje się najbardziej sensowna, i zrobić ją do końca. Wyciągnąć wnioski, wybrać następny cel, i powtarzać." . 

Publikując co zabawniejsze fakapy po drodze, ku zabawie i nauce, oczywiście. Witamy w Loży Szyderców i życzymy miłych, spokojnych, pouczających możliwie niskim kosztem i bez permanentnych oszpeceń, zdrowych wakacji.


1) czyli od roku... nie, zaraz, dwu. Właściwie trzech. Który to dzisiaj jest? 2024? czyli będzie powoli 5 lat? Jak ten czas leci... Pół dekady, a nadal nic systemowo konkretnego ...

2) np. z sekcji zwłok ludzi, którzy nie doczytali o jadzie kiełbasianym w przetworach domowych składowanych jako zapasy długoterminowe, bez należytej dbałości niewystarczająco szybkie ich rotowanie, czy z raportów policyjnych o różnych takich nielegalnych i nielegalniejszych patentach urywających ludziom to i owo, czy też w końcu z obdukcji ludzi, którzy uwierzyli w kursy online i magiczną moc kulek z gazem pieprzowym miotanych z markerów paintballowych i innych talizmanów.

3) o, powiedzmy, płynnej wartości merytorycznej. Ale, jakby nie patrzeć, odpowiedzi.

4) Rok premiery pierwszego pełnometrażowego dokumentu z monumentalnej serii "Park Jurajski". Dokument ten wprowadził pojęcie "żabiego DNA" na określenie arbitralnie przyjętych milczących założeń, wypełniających dziury w wiedzy w stopniu pozwalającym na sprzedanie prawie gotowego produktu.

5) warto wtedy śledzić wyraz twarzy zaproszonych gości.

6) ... kto zadał sobie podstawowe pytania "a co będzie, jeśli padnie XXX" i spędził choć kwadrans na kontemplowaniu skutków i sposobów przeciwdziałania.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"W lekkiej piechocie nic nie jest lekkie", czyli po zawodach Lekka Piechota (kat. "Lżejsza", średnio szalona)

Z łopatą, gumiakiem i MON'em po Śląsku, czyli wnioski i obserwacje z działań przeciw- i popowodziowych 2024

Primer - jak sobie łatwo ogarnąć nieuczciwą przewagę na ew. szkolenia wojskowe