Posty

Miało być śmiesznie, a wyszło jak zwykle, czyli koany bezpieczeństwa.

Święta, święta, święta i nowy rok, czas zadumy, żarcia i ostrych dyskusji przy świątecznych stołach i nie tylko. Jakby się skończyły normalne tematy do tradycyjnego narzekania, służymy niewielką, wycinkową wrzutką "z branży". Dobór tematów z poniższego zestawienia ma całkiem spore szanse wkurzenia i zdołowania wszystkich przy stole, dzięki czemu powinno się udać wycofać z kilkudniowym zapasem sałatki warzywnej i śledzi, bez napotkania znaczącego oporu. Jest nowa apka do pokazywania schronów. Stara pokazywała je źle, bo pokazywała miejsca które kiedyś może będą, lub kiedyś były, lub może kiedyś zostaną schronami i ukryciami. Ta nowa pokazuje je rzetelniej, to znaczy będzie coś pokazywać, jak już jakieś schrony i ukrycia zostaną zbudowane. Ale na razie dokładnie pokazuje mapkę okolicy, czyli wszystkie miejsca, w których na pewno nie ma schronów. Jest sobie kolejny program rządowy #wGotowości, który owszem, jest lepszy niż nic jeśli się zupełnie nie siedzi w temacie, ale pokazuj...

Co ma wisieć, nie poleci, czyli taniec na linach

Jako, że nie samą koleją i fejsem człowiek żyje, a od jakiegoś czasu nie przekraczałem swoich ograniczeń, nie wychodziłem ze strefy komfortu, nie podejmowałem nowych wyzwań - słowem, nie zrobiłem nic głupiego a spektakularnego - wybrałem się ze Znajomą Ekipą na trzydniowy kurs Mountain Infantry Tactics prowadzony przez Red Point. Znaczy, pojechaliśmy się nauczyć jak nie zginąć od razu idąc przez skałki z podwójnym szpejem - tym dymiącym i tym brzęczącym. Bardzo fajny temat, łączący na raz dwie rzeczy, które już z osobna wymagają niepodzielnej uwagi i pełnej koncentracji. Dzień 1: Ponieważ mam silną potrzebę dowiadywania się rzeczy zanim staną się oczywiste, i rozeznania w terenie zanim się w nim zacznie coś dziać, na wskazanym miejscu byłem wcześniej. Dużo wcześniej. Pogłoski o tym, że po prostu pomyliłem godzinę rozpoczęcia i przyturlałem się o 4h za wcześnie, pomijam pełnym wyższości milczeniem. Ogarnąłem sobie w międzyczasie kluczowe punkty1) okolicy, zabezpieczyłem bazę noclegową2...

Polly Gone Camping, czyli okruchy dnia z jesiennego biwaku

Na zaproszenie pewnej Wiodącej Organizacji Od Tych Spraw miałem ostatnio okazję wziąć udział w intensywnym, 11-dniowym biwakowaniu na skraju lasu z wyżywieniem i zakwaterowaniem w namiotach. Pogoda była mocno taktyczna, trochę słońca, trochę deszczu, z temperaturami tak od minus 2 do plus niewielkie naście, a program zajęć intensywny i urozmaicony, jak na takie imprezy. Żeby nie zanudzać, samo mięsko w kolejności mniej-więcej losowej. Dobrze dopasowane buty ze skarpetami , które w tej kombincji nie obcieraj ą nawet jak przemokn ą. Może nie być jak suszyć butów, a zapasowa para może nie wystarczyć na długo , więc warto wziąć więcej skarpet i dosuszać je na sobie, jakby co. W takich warunkach jakiekolwiek otarcie będzie się kiepsko goić, a na dłuższą metę może wygenerować spore problemy. D a si ę taki zestaw zbudowa ć – dla mnie na dziś to Lowa+Bridgedale Coolmax, przy czym to skarpety są decydujące. Oczywiście, zasypka, sudokrem i inne podobne na pewno nie zaszkodzą, jak ktoś je lubi...

Dekompresja, czyli co może wypaść z plecaka po sezonie.

Ponieważ nieuchronnie zbliża się Wielkie Doroczne Poszukiwanie Skarbów w plecakach, z którymi trzeba będzie znowu wyjść normalnie między ludzi, służymy garścią obserwacji na temat tego, jakie żarcie może z nich wypaść. Powiedzmy, że to taki horoskop plecakowy, skrzyżowany z loterią i doborem naturalnym. Żelazna klasyka – zaawansowana hodowla pleśni na bazie kanapce zapomnianej od kilku miesięcy, możliwe że z przerzutami poza pojemnik. Plecak należy do osobnika mentalnie w wieku szkolnym. Hodowlę należy zutylizować poza obszarem zamieszkanym wraz z pojemnikiem, pozostałą część plecaka zdezynfekować możliwie agresywnymi środkami. Skrajne przypadki mogą wymagać odkażania ogniowego. Rozgnieciony batonik lub zdeformowana tabliczka czekolady, wariant szczelny – nienaruszone opakowanie pozwala domniemywać, że zawartość będzie się dało skarmić po doprowadzeniu do stanu używalności. Na przykład przez przetrzymanie w lodówce aż skrzepnie w stopniu wystarczającym do oddzielenia zawartości od ...

Lekka Piechota LPXI, czyli jak do tego doszło - nie wiemy, ale udało się.

Będzie długo, bardzo długo, bo ten event to ukoronowanie czterech lat przygotowań i rozkminek, mniej lub bardziej ciągłych.  TL;DR : pojechaliśmy z Panem Partnerem na zawody Lekka Piechota , wystartować w kategorii o cokolwiek mylącej nazwie "lekka". Przetrwaliśmy, nie wyłapaliśmy dyskwalifikacji ani kontuzji, i zajęliśmy oficjalnie bardzo dobre miejsce  na 40 zespołów, zaraz za ludźmi, którzy z tego żyją albo przyjechali z zagranicy, bo z tego żyją. Dało się, ale było ciężko, bo w "lekkiej piechocie" nie ma nic lekkiego. Detale poniżej, bez ulubionego napoju nie podchodzić do lektury. Spis treści, jakby ktoś czytał w odcinkach: Co to jest Lekka Piechota, i jak to się ma do lekkiej piechoty? Co my tam w ogóle robiliśmy? Jak do tego doszło? D-1, czwartek: dojazd i rozpoznanie. D0, piątek: miłe złego początki, kajaki N1, noc z piątku na sobotę, "duże" okno nawigacyjne. D2, sobota, samo mięsko strzelecko-taktyczne. N2, noc z soboty na niedzielę, tory nocne D3...